Na morzu tylko po angielsku

Specjalistyczne słownictwo, komendy, dokumenty prawne i handlowe – wszystko po angielsku. Każdy, kto pracuje na statku, musi znać ten język

Publikacja: 27.01.2008 17:01

Na morzu tylko po angielsku

Foto: Rzeczpospolita

Angielski wyniesiony ze szkoły lub z lektoratu na studiach poza akademią morską nie wystarczy. Konieczne jest opanowanie specjalistycznego morskiego angielskiego, czyli Maritime English, zawierającego powszechnie używane w komunikacji na morzu zwroty i pojęcia. Poza tym trzeba dobrze znać słownictwo techniczne. I czasem.... w obcym mieście trzeba zapytać o drogę do portu. Im ktoś ma wyższą rangę, tym lepiej powinien znać tę odmianę angielskiego.W Polsce przyszli oficerowie poznają Maritime English podczas studiów w akademiach morskich. Ale są też ośrodki, które uczą angielskiego załogę niższego szczebla, czasem nawet osoby niezwiązane wcześniej z morzem lub nieznające angielskiego. Kursy takie proponuje np. Maritime English Center przy Akademii Morskiej w Szczecinie, od nowego semestru oferuje je też Fundacja Rozwoju Akademii Morskiej w Gdyni. Morski angielski pojawia się w ofercie szkół językowych w portowych miastach. Skorzystać można z kursów dla zaawansowanych i początkujących, a także z kursów specjalistycznych w zakresie angielskiego, np. dla motorzystów, załóg drobnicowców itd.

Marynarze mogą potwierdzić swoją znajomość Maritime English, zdając międzynarodowe testy Marlins. W Polsce działa dziesięć ośrodków egzaminacyjnych. Większość mieści się w Gdyni i Szczecinie, przy agencjach crewingowych (rekrutujących załogę biurach pośrednictwa pracy marynarzy).

– Certyfikat Marlins jest dodatkowym atutem potwierdzającym znajomość angielskiego tylko na pewnym poziomie. Ale nie decyduje o przyjęciu marynarza do pracy. Przedstawiciele armatora wolą spotkać się z kandydatem i porozmawiać, dowiedzieć się, co jeszcze potrafi. Wyjątkiem są brytyjscy armatorzy. Marynarze starający się bezpośrednio u nich o pracę, wspominali, że certyfikat jest obligatoryjny – mówi Feliks Przybyszewski z agencji Polish Manning Services w Szczecinie, która także przeprowadza testy Marlins.

„Rz”: Polakom na morzu najtrudniej zrozumieć...

Elżbieta Plucińska, kierownik Maritime English Center przy Akademii Morskiej w Szczecinie:

Anglików i Amerykanów, dla których angielski jest językiem ojczystym. Mówią szybko i często nie przywiązują wagi do rozporządzeń International Maritime Organization, regulujących komunikację na morzu w każdym niemal zakresie. Trudno też zrozumieć Azjatów, którzy nie wymawiają głoski r. A komunikację utrudnia fakt, że zazwyczaj odbywa się ona za pośrednictwem radiotelefonu, który zniekształca głos. Porozumiewanie się jest bardzo trudne również w sytuacjach stresujących, nieraz ekstremalnych np. podczas akcji ratunkowej. Ale tego też trzeba się nauczyć.

Komu najłatwiej uczyć się Maritime English?

Komuś, kto zna już angielski na poziomie średnio zaawansowanym. Nie trzeba mówić w bardzo wyszukany sposób. Dla morskiej odmiany angielskiego, jedynego języka powszechnie używanego w żegludze, typowe jest zredukowanie do minimum gramatyki i używanie mnóstwa specjalistycznych słów z zakresu nawigacji, mechaniki... Oczywiście innego słownictwa będą się uczyli specjaliści na tankowcach, jeszcze innego celnicy, radiotelegrafiści i przyszli kapitanowie, którzy muszą dobrze znać również język prawny. Tego samego, co nasi studenci dziś, musieli się wcześniej nauczyć wykładowcy naszego centrum. Spędzali po pół roku na morzu. Tyle czasu potrzeba, żeby anglista po studiach przyswoił sobie specjalistyczne okrętowe słownictwo. I to często tylko z jednej dziedziny. W dodatku to wiedza, którą często ze względu na postęp technologiczny trzeba odświeżać i poszerzać.

Jak długo uczą się morskiego angielskiego przyszli oficerowie – studenci Akademii Morskiej i Studium Doskonalenia Kadr Oficerskich?

Na naszych studiach angielski to jeden z przedmiotów zawodowych. Żeby przyszły kapitan dobrze znał fachowe słownictwo, musi na naukę przeznaczyć 450 godzin lekcyjnych. Dla naszych studentów Marlins są za łatwe.

A co z marynarzami, motorzystami, osobami bez wyższego wykształcenia i bez stopnia oficerskiego? Oni chyba nie muszą znać języka na tak wysokim poziomie.

Im wyższe kwalifikacje, tym lepiej trzeba władać Maritime English. Ale przytłaczająca większość polskich marynarzy pływa dziś pod obcą banderą, bez angielskiego nie daliby sobie rady. Dlatego chętnie korzystają z kursów i nierzadko zdarza się, że te zajęcia prowadzimy na zamówienie pracodawcy. Osobom pozostającym na lądzie proponujemy 120-godzinny kurs, w czasie którego zajęcia trwają po 4 godziny tygodniowo. Inny rytm nauki wybierają marynarze, którzy na kursy przychodzą między kolejnymi rejsami. Mają do dyspozycji 40 godzin zajęć. Potem, na pokładzie, muszą uczyć się sami, zaglądać do notatek, powtarzać. I uczą się bardzo intensywnie, żeby podnieść kwalifikacje, poprawić znajomość języka i specjalistycznego słownictwa. Bardziej zależy im na tym, niż na dowiedzeniu się, jak zdawać testy certyfikujące znajomość Maritime English, np. Marlins.

—rozmawiała Marta Dvořak

- Maritime English Center przy AM w Szczecinie: 40 godz. – 700 zł/os.; 120 godz. – 2100 zł/os. Grupy 10 – 12 os., www.am.szczecin.pl

- Fundacja Rozwoju Akademii Morskiej w Gdyni, www.fwsm.com.pl, informacja o kursach od lutego

- Germanicus Niemieckie Centrum Językowe w Gdyni – angielski dla marynarzy, kursy dla początkujących i średnio zaawansowanych, 30 godz. lub 2 tygodnie, www.germanicus.pl

Adresy dziesięciu ośrodków, w których można zdawać testy

- Marlins: www.marlins.co.uk. Koszt egzaminu 115 zł, czas 60 min, certyfikat wydawany bezpośrednio po egzaminie.

Angielski wyniesiony ze szkoły lub z lektoratu na studiach poza akademią morską nie wystarczy. Konieczne jest opanowanie specjalistycznego morskiego angielskiego, czyli Maritime English, zawierającego powszechnie używane w komunikacji na morzu zwroty i pojęcia. Poza tym trzeba dobrze znać słownictwo techniczne. I czasem.... w obcym mieście trzeba zapytać o drogę do portu. Im ktoś ma wyższą rangę, tym lepiej powinien znać tę odmianę angielskiego.W Polsce przyszli oficerowie poznają Maritime English podczas studiów w akademiach morskich. Ale są też ośrodki, które uczą angielskiego załogę niższego szczebla, czasem nawet osoby niezwiązane wcześniej z morzem lub nieznające angielskiego. Kursy takie proponuje np. Maritime English Center przy Akademii Morskiej w Szczecinie, od nowego semestru oferuje je też Fundacja Rozwoju Akademii Morskiej w Gdyni. Morski angielski pojawia się w ofercie szkół językowych w portowych miastach. Skorzystać można z kursów dla zaawansowanych i początkujących, a także z kursów specjalistycznych w zakresie angielskiego, np. dla motorzystów, załóg drobnicowców itd.

Pozostało 80% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca