Grupa kapitałowa Sobiesław Zasada złożyła syndykowi deklarację utrzymania produkcji w upadłej w styczniu fabryce autobusów w Jelczu. Na razie nie otrzymała odpowiedzi. Jeśli nie dojdzie do porozumienia w sprawie wydzierżawienia części zakładu i użyczenia praw do używania marki, historia jelczy może się zakończyć.
GK Sobiesław Zasada poprzez spółkę Polskie Autobusy (PA) ma wciąż większość udziałów w Jelczu (przejął je w 1994 r.). Prezes PA Franciszek Gaik ocenia, że na podjęcie decyzji syndyk ma czas do 10 kwietnia. Później o losach Jelcza zdecyduje sąd.
Mimo trudnej sytuacji fabryka wciąż ma zamówienia. Ostatni kontrakt na dostawę 50 autobusów dla Warszawy zrealizowano 20 lutego. Obecnie budowane są 33 kolejne dla firmy Connex. Marek Wiśniewski, prezes ZS Jelcz, ma nadzieję, że spółka wygra dwa kolejne przetargi na dostawy autobusów. Wstrzymanie produkcji oznaczałoby zwolnienie 400 osób, w tym 220 z działu produkcji.
Upadłość Jelcza, którego właścicielem od 1994 roku była grupa Zasady, ogłoszono na początku stycznia. Jelcz nie był w stanie spłacać 100 mln zł długów.
Groźba upadłości była już w 2002 roku – wówczas jednak spółka wykazała, że realne jest jej uzdrowienie w pięcioletnim postępowaniu układowym. W celu spłaty około 27 mln zł długów znacznie zredukowano zatrudnienie, ale nie udało się sprzedać majątku nieprodukcyjnego, m.in. 90 ha zbędnych terenów (spółka zmieściła się na 10 ha). Jak wyjaśnia Marek Cieślik, jeden z ostatnich prezesów Jelcza, powodem był brak zgody wierzycieli (ZUS i urzędu skarbowego) na sprzedaż nieruchomości, będących zabezpieczeniem ich długów.