Na rynku detalicznym ceny mięsa i przetworów w okresie przedświątecznym już się nie powinny zmienić, chociaż w tym tygodniu w hurcie półtusze kl. R oraz szynka i schab podrożały o 20 – 30 gr na kilogramie. Konkurencja jest jednak na tyle silna, że próby podnoszenia cen w sklepach raczej się nie powiodą.

– Niewielka korekta w górę notowań surowców to wynik zwiększonego okresowo zapotrzebowania – twierdzą eksperci. Wieprzowina jest jednak w dalszym ciągu tania, tylko o kilka procent droższa niż przed rokiem. Tymczasem zboża i pasze podrożały o 30 – 40 proc. Produkcja ta przestała więc się opłacać. Dlatego hodowcy od dłuższego czasu zmniejszają stada tuczników i – zdaniem maklerów – za kilka miesięcy podaż znacznie spadnie, a wtedy wzrost cen na tym rynku jest bardzo prawdopodobny. Wysokość ewentualnych podwyżek zależeć będzie jednak od sytuacji na rynku mięsa w UE oraz opłacalności importu. Na razie, przy słabym euro, na takich transakcjach można zarobić. Wpływ na ceny będzie też miał eksport. Jednak sprzedaż na wschód jest niewielka z powodu niskiej opłacalności i konkurencji ze strony firm europejskich.

W obrocie zbożem ceny wciąż rosną, chociaż mniej niż na rynkach światowych. Najbardziej poszukiwana jest ostatnio pszenica konsumpcyjna. Z wielu giełd zniknęły oferty tego ziarna, a na innych pozostały propozycje dotyczące najdroższego towaru (940 zł za t w magazynie na południu Polski). Wyjątkowo drogi jest w tym roku rzepak. Nikogo już nie szokuje cena 1,6 tys. zł za t, a pojawiają się nawet stawki wyższe.

– Do nowych zbiorów ceny zbóż będą się utrzymywać na bardzo wysokim poziomie – uważają eksperci. Szybszy wzrost zapotrzebowania niż produkcji zbóż na świecie sprawia, że na korekty w dół przynajmniej w tym sezonie nie ma już co liczyć. Wzrost cen może najwyżej przyhamować zwiększający się import, którego opłacalność się podniosła po umocnieniu się złotego.

Na zielonym rynku, mimo nadchodzących świąt, niewielkie obniżki.