Otwarcie nowego połączenia może nie spełnić oczekiwań LOT. Zdaniem ekspertów o azjatycki rynek powinniśmy zacząć walczyć dwa lata wcześniej. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, wykupionych zostało zaledwie 35 proc. dostępnych biletów.
– Pierwsze połączenia będą przynosić straty – twierdzi Adrian Furgalski, dyrektor zespołu doradców gospodarczych TOR. Jak dodaje, LOT z otwarciem ważnego dla rozwoju siatki połączenia spóźnił się o około dwa lata.
– Lufthansa jest już na tym rynku zadomowiona. Tak mały przewoźnik, jakim jest LOT, który do Pekinu będzie latać trzy razy w tygodniu, nie przebije się łatwo – podsumowuje.
– Bilety na rejsy sprzedają się dobrze – deklaruje Wojciech Kądziołka, rzecznik PLL LOT. Zainteresowanie nimi powinno jeszcze wzrosnąć w związku ze zbliżającą się olimpiadą w Pekinie. Kolejni prezesi przewoźnika zapowiadają, że połączenie ze stolicą Chin ma być pierwszym bezpośrednim z Polski na Daleki Wschód. Opłacalność uruchomienia kolejnych jest analizowana.
Jak podają eksperci, nowe połączenie ma szanse w dłuższej perspektywie przynosić firmie zyski. Obecnie najprostszym sposobem dostania się z Warszawy do Pekinu jest lot z przesiadką we Frankfurcie. Podróż bezpośrednia trwa 11 godzin. Konieczność przesiadki w niemieckim porcie wydłuża ją o ok. trzy godziny.