Rada nadzorcza (po ustaleniach podjętych na ostatnim posiedzeniu wszyscy jej członkowie mają prawo wglądu w dokumenty) nie chce jednak na razie ujawniać nie tylko nazwisk chętnych do fotela największego producenta miedzi w Europie, ale nawet liczby zgłoszeń. – Ustaliliśmy, że w poniedziałek, po posiedzeniu rady, opublikujemy oficjalny komunikat, informując, ile wpłynęło podań, ile spośród nich nie spełniało wymogów formalnych, a ile zakwalifikowaliśmy do kolejnego etapu – mówi „Rz” Arkadiusz Kawecki, członek komisji.
Z nieoficjalnych informacji „Rz” wynika, że dodatkowych aplikacji było zaledwie siedem. W pierwszej części konkursu złożyło je 13 osób. Nieoficjalnie wiadomo też, że na liście chętnych, poza byłym prezesem KGHM Stanisławem Speczikiem i prezesem spółki chemicznej PCC Rokita Mirosławem Krutilem (który nie chce rozmawiać na temat swojej ewentualnej kandydatury), nie ma powszechnie znanych menedżerów. Jednak mało prawdopodobne, by rada nadzorcza ujawniła nazwiska chętnych przed decyzją o wyborze. – Co prawda kandydaci podpisali oświadczenia, że godzą się na publikację swoich nazwisk, ale ich ujawnianie nie byłoby w stosunku do nich zbyt etyczne, dopóki pracują w innych firmach – twierdzi Arkadiusz Kawecki.
Konkurs na prezesa Polskiej Miedzi, który miał zakończyć się dwa tygodnie temu, został przedłużony, bo rada nadzorcza poszła na ustępstwa wobec przedstawicieli związków zawodowych. Twierdzili oni, że treść oświadczenia składanego przez kandydatów została sformułowana bez uzgodnień z nimi – w sposób, który może dyskryminować osoby wcześniej związane z KGHM.
50 tys. zł - nawet tyle może zarobić miesięcznie szef nieobjętej kominówką Polskiej Miedzi
W przyszłym tygodniu zaczną się przesłuchania kandydatów. – Nie ustaliliśmy jeszcze, czy rozmawiać będzie z nimi cała rada czy tylko członkowie komisji – mówi „Rz” Marek Trawiński, przewodniczący rady.