– W przypadku niektórych usług Poczta Polska chce podnieść ceny o co najmniej 10 proc. – mówi Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
Jak nieoficjalnie się dowiedziała „Rz”, koszt wysłania kartki, listu czy paczki ma wzrosnąć od ok. 5 do 10 groszy. Wysłanie kartki czy listu kosztuje obecnie 1,35 zł, paczki o standardowych wymiarach – 6,5 zł. Biorąc pod uwagę, że PP dostarczyła w zeszłym roku 1,6 mld listów i 47 mln paczek, zmiana cennika zaowocowałaby zwiększeniem wpływów o 100 – 165 mln zł.
Ceny mogą wzrosnąć po 60 dniach od wysłania wniosku o ich zaakceptowanie. Trafił on do UKE 11 kwietnia. Nowych taryf należy więc spodziewać się najwcześniej w połowie czerwca, pod warunkiem że urząd zaakceptuje taryfy.
Na razie cofnął wniosek z powodu braków formalnych (nie przerywa to jednak biegu terminu). – Poczta musi uzasadnić podwyżkę, podając m.in. koszty jednostkowe związane z poszczególnymi usługami. We wniosku znalazło się jedynie powołanie na inflację i zmiany rynkowe – wyjaśnia Streżyńska. Uzupełniony dokument trafił do analityków UKE wczoraj.
Prezes urzędu nie chce powiedzieć, czy wniosek ma szansę na akceptację. – Musimy brać pod uwagę interes Poczty Polskiej, jej klientów oraz konkurencji – wyjaśnia Anna Streżyńska. Dodaje, że z jednej strony ceny muszą być akceptowalne przez konsumentów, z drugiej zaś państwowe przedsiębiorstwo nie powinno dokładać do swojej działalności. A w przypadku wielu usług tak się dzieje. – Klienci z trudem godzą się na podwyżki cen usług pocztowych, zwłaszcza tych, z których korzystamy na co dzień, jak przelewy bankowe czy wysyłanie paczek w przypadku osób zajmujących się handlem elektronicznym – podsumowuje Streżyńska. Urzędnicy mogą negocjować z pocztą, jakie usługi i o ile podrożeją. Uważnie przyjrzą się zwłaszcza próbie podwyżek cen usług, których nie świadczą konkurencji PP.