W marcu widać było pierwsze oznaki zastoju na rynku – twierdzi większość właścicieli salonów pytanych przez „Rz”.
Z danych Samaru wynika, że sprzedaż w marcu okazała się zaledwie o 9 proc. wyższa niż w 2007 r., choć przez dwa pierwsze miesiące notowano wzrost rzędu 30 proc. Powód? Zdaniem dilerów taniejący dolar i euro sprawia, że klienci oczekują obniżek cen.
– Po rewelacyjnych pierwszych tygodniach roku, w marcu zauważyliśmy schłodzenie rynku – ocenia Bogdan Leśniak, dyrektor Japan Motors w Bielsku-Białej oferującej auta Suzuki.
Radosław Pszczółka, rzecznik Polskiej Grupy Dealerów, prowadzącej salony pięciu marek, przyznaje, że w marcu widoczne było osłabienie sprzedaży, ale łączy to z wcześniejszą w tym roku Wielkanocą, która odciągała potencjalnych klientów.
Oczekujący na obniżki cen mogą się jednak mocno rozczarować. Nie planuje ich m.in. Hyundai, Kia czy Ford. – Zamiast obniżek zaoferowaliśmy klientom atrakcyjne promocje na auta z roku 2008. W marcu sprzedaż wzrosła do 900 sztuk, z 653 w lutym – wyjaśnia Katarzyna Kaszubkiewicz z Hyundai Motor Poland. – Przynajmniej do początku lipca nie będzie zmian cennika – zapewnia Michał Maske, rzecznik Nissana, tłumacząc, że większość samochodów tej marki pochodzi z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii i rozliczenia prowadzone są w euro. Wzrostu popytu spodziewa się Krzysztof Madzia, kierownik bielskiego salonu Mitsubishi. Podstawą optymizmu jest korekta cen z powodu spadku kursu dolara. Od 1 kwietnia staniały nie tylko modele produkowane w Japonii, ale też najmniejszy w ofercie firmy Colt, składany w Europie.