Stan polskich dróg, choć wciąż nie jest zadowalający, jest lepszy niż w zeszłym roku – wynika z raportu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Około 55 proc. z nich, zaledwie o 2 proc. więcej niż w roku 2006, jest w stanie dobrym. Reszta wymaga remontu natychmiastowego lub w najbliższej przyszłości. Na wszystkie niezbędne prace brakuje jednak pieniędzy. Problemem, oprócz ograniczonego budżetu, są też stale rosnące koszty materiałów i robocizny.
W zeszłym roku drogowcy wyremontowali 1630 km dróg krajowych, czyli ok. 300 km mniej niż w roku 2006. Zgodnie z zapowiedziami rządu do 2013 roku odnowionych ma zostać 6 tys. km spośród 17,5 tys. km tras krajowych.
Najpilniejsze prace polegają na wyrównaniu powierzchni, czyli usunięciu kolein i wzmocnieniu dróg. To też zabiegi najbardziej kosztowne. W sumie drogowcy szacują swoje potrzeby na ok. 8 mld zł, z tego 3,6 mld zł to zaległości remontowe, które trzeba natychmiast nadrobić. W zeszłym roku były one szacowane na kwotę o 200 mln zł wyższą.
Budżet Generalnej Dyrekcji na 2008 rok na odnowy, wzmocnienia i przebudowy przewiduje 4,5 mld zł. Z tego na odnowy drogowcy mogą wydać 1,25 mld zł. – To wystarczy na najpilniejsze prace – zapewnia Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA. – Optymistyczne jest to, że co roku dostajemy coraz większe pieniądze na remonty i ta tendencja ma się utrzymać.
Drogi najgorszej jakości znajdują się na terenie Małopolski, gdzie do remontu wytypowanych jest 35 proc. powierzchni dróg, na Kujawach i Pomorzu, gdzie zaledwie 70 proc. tras jest w stanie dobrym. Zgodnie z rządowym raportem najlepsze drogi mają Podlasie i województwo lubuskie. Do remontu kwalifikuje się zaledwie 15 – 13 proc. z nich.