Nie możemy zarobić, bo rząd nas lekceważy

Długie odprawy na granicy wschodniej, mocna złotówka, plany zniesienia winiet. To wszystko nie podoba się przewoźnikom. Napisali więc list do premiera ze skargą na bezczynność rządu

Publikacja: 27.05.2008 02:31

Nie możemy zarobić, bo rząd nas lekceważy

Foto: Rzeczpospolita

Przewoźnicy ze stowarzyszenia Porozumienie Białowieskie przekazali kilka dni temu Kancelarii Premiera list, w którym protestują przeciwko lekceważeniu przez władze transportu drogowego. Zwracają uwagę, że transport w zeszłym roku przyniósł krajowi z eksportu usług około miliarda euro przychodu. Tymczasem rząd od kilku lat lekceważy ich problemy. Na kolejne spotkania Sejmowej Komisji Infrastruktury poświęcone drogowemu transportowi międzynarodowemu przedstawiciele rządu, w tym Ministerstwa Finansów, przychodzą nieprzygotowani. Przewoźnicy piszą, że o problemach bezskutecznie dyskutują z rządzącymi od wielu lat. „Dłużej nie możemy spokojnie tego tolerować. Nie możemy godzić się na to, żeby bezczynność polityków i ignorancja urzędników zagrażała przyszłości naszych przedsiębiorstw. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne interesy. Zatrudniamy setki tysięcy ludzi. Również w ich obronie mamy obowiązek powiedzieć: dość tego. Nie chcemy ani złotówki z państwowej kasy, to my tę kasę zapełniamy naszymi podatkami. Chcemy w zamian wyłącznie normalności, której dzisiaj brakuje”.

Firmy transportowe domagają się szybszych odpraw na granicy wschodniej, zmniejszenia wartości złotówki w stosunku do euro oraz zwrotu części akcyzy.

Czas oczekiwania na odprawę na wschodniej granicy to średnio kilkanaście godzin, zdarzały się okresy, że kierowcy czekali nawet kilka dni. W Dorohusku 23 maja kierowcy czekali na odprawę 14 godzin, a w Korczowej 12. – Celnicy powinni na jednej zmianie w Dorohusku odprawiać co najmniej 200 ciężarówek, ale czasem, z nieznanej przyczyny, odprawiają mniej – mówi Tadeusz Furmanek, który z ramienia Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych obserwuje sytuację na granicy.

Stąd zamiast czterech kursów na Ukrainę miesięcznie ciężarówki wykonują dwa lub trzy. Trudno w tych warunkach wypracować zysk, opłacić raty leasingowe. – Przewoźnicy od początku roku jadą na minusie – mówi prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Jan Buczek.

Do tego warunki na granicy są nie do zniesienia. – Byłem świadkiem, jak kierowcy porzucali samochody, bo mieli dość wielodniowego stania bez możliwości umycia się i braku podstawowych wygód. Przestoje uderzyły również w nich, bo mniej zarabiają – dodaje Furmanek.

– Nasz prezydent dwukrotnie spotykał się z prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką, ale nigdy nie rozmawiał na temat usprawnienia przejazdu przez granicę. A przecież ten problem może być rozwiązany tylko na najwyższym szczeblu – uważa Buczek.

Jak pokazują urzędowe dane, liczba przewozów między Polską i Ukrainą szybko rośnie. W 2002 roku wydano na wjazd do Polski 60 tys. zezwoleń, a w tym roku już 175 tys. – Tymczasem w ostatnich dwóch latach na polsko-ukraińskiej granicy nie powstały żadne nowe przejścia dla samochodów ciężarowych – zwraca uwagę wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Infrastruktury Janusz Piechociński.

Problemem dla przewoźników jest także mocna złotówka. Z jednej strony, jak mówi Buczek, drastycznie spada eksport. Kończą się stare kontrakty, a nie ma nowych, bo są nieopłacalne dla polskich producentów. Z drugiej – niski kurs euro zmniejsza zarobki polskich przewoźników.

Porozumienie Białowieskie skrytykowało także planowaną przez rząd ustawę winietową. W apelu do premiera napisało, że jest to „załatwienie problemów władzy kosztem przewoźników. Państwo nie radzi sobie z opłatami wobec koncesjonariuszy płatnych autostrad, postanowiło więc sięgnąć do naszych kieszeni”. Rząd chce się wycofać z winiet na rzecz opłat za korzystanie z autostrady. Roczna winieta dla najcięższych zestawów kosztuje teraz 2100 – 2500 zł. Opłaty za korzystanie z autostrad są dużo wyższe – np. zestaw jeżdżący cztery razy w miesiącu autostradą A2 do Europy Zachodniej będzie musiał zapłacić 1512 zł.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

r.przybylski@rp.pl

Przewoźnicy ze stowarzyszenia Porozumienie Białowieskie przekazali kilka dni temu Kancelarii Premiera list, w którym protestują przeciwko lekceważeniu przez władze transportu drogowego. Zwracają uwagę, że transport w zeszłym roku przyniósł krajowi z eksportu usług około miliarda euro przychodu. Tymczasem rząd od kilku lat lekceważy ich problemy. Na kolejne spotkania Sejmowej Komisji Infrastruktury poświęcone drogowemu transportowi międzynarodowemu przedstawiciele rządu, w tym Ministerstwa Finansów, przychodzą nieprzygotowani. Przewoźnicy piszą, że o problemach bezskutecznie dyskutują z rządzącymi od wielu lat. „Dłużej nie możemy spokojnie tego tolerować. Nie możemy godzić się na to, żeby bezczynność polityków i ignorancja urzędników zagrażała przyszłości naszych przedsiębiorstw. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za własne interesy. Zatrudniamy setki tysięcy ludzi. Również w ich obronie mamy obowiązek powiedzieć: dość tego. Nie chcemy ani złotówki z państwowej kasy, to my tę kasę zapełniamy naszymi podatkami. Chcemy w zamian wyłącznie normalności, której dzisiaj brakuje”.

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?