Miliony do wzięcia z historycznych wykopalisk

Ponad 100 milionów złotych rocznie jest wart rynek prac archeologicznych. To głównie efekt budowlanego przyspieszenia, jakie obserwujemy po przystąpieniu do Unii Europejskiej

Publikacja: 30.06.2008 02:26

Dzięki niemu zwiększyło się zapotrzebowanie na materiały budowlane czy wykonawców, ale i archeologów.

– Pierwsze duże zlecenia to druga połowa lat 90. i budowa gazociągu jamalskiego – wspomina Radosław Herman, prezes łódzkiej firmy Arch-Tech. – Wtedy jednak rynek był zdominowany przez państwowe instytuty. Dopiero pod koniec lat 90. zaczęły się pojawiać prywatne firmy, początkowo jako podwykonawcy. Dziś już konkurencja w branży jest bardzo duża.

W całym kraju działa kilkaset firm archeologicznych. – Znakomita większość z nich to jedno-, dwuosobowe podmioty – zaznacza dr Aleksander Limisiewicz, prezes wrocławskiej firmy AKME. – Największe firmy na rynku to nadal instytuty związane z uniwersytetami czy PAN. Mają po 30 – 50 pracowników. Prywatnych dużych przedsiębiorstw nie ma zbyt wiele. My zatrudniamy 15 specjalistów archeologii, a łącznie 50 osób. I jesteśmy najwięksi – zapewnia.

Firm dużo, ale i zleceń do podziału sporo. Największe stanowiska archeologiczne wiążą się z budową autostrad, dróg szybkiego ruchu, obwodnic czy sieci wodociągowych lub kanalizacyjnych. Sporo pracy jest też przy stawianiu fabryk, osiedli, ale trafiają się też zlecenia na niewielkich działkach przygotowywanych do budowy domów jednorodzinnych. Limisiewicz szacuje, że wartość rynku prac archeologicznych przekracza już 100 mln zł rocznie. Sama Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w 2007 r. wydała 21,5 mln zł na prace archeologiczne. W efekcie rosną i firmy, które zdobywają zlecenia. Tempo rozwoju branży dobrze obrazują wyniki wspomnianej firmy AKME. W 2007 r. jej obroty wzrosły o niemal 100 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, czyli do prawie 42 mln zł. Zysk netto zwiększał się jeszcze szybciej. W 2006 r. wyniósł niecałe 1,5 mln zł, w roku ubiegłym już prawie 5,5 mln zł.

– Rynek będzie dalej się rozwijał, tak jak to się dzieje w całej Europie – uważa Limisiewicz. – Tym bardziej że coraz wyraźniejsze są tendencje do obejmowania nadzorem konserwatorskim rejonów z coraz późniejszych okresów historii. Coraz częściej też pojawiają się zlecenia polegające na ekshumowaniu starych cmentarzy w obrębie miast.

Radosław Herman dodaje, że trzeba się też spodziewać wzrostu cen usług archeologicznych. – Przez wiele lat stawki się nie zmieniały, ale ostatnio coraz trudniej znaleźć niewykwalifikowanych pracowników do prostych prac ziemnych. Trzeba im coraz więcej płacić, co może wpłynąć na ceny – mówi szef firmy Arch-Tech.

Na razie koszt przebadania 1 ara na terenach wiejskich to ok.

2 tys. zł. W mieście jest o wiele drożej, bo bada się kolejnymi warstwami, coraz głębiej. Limisiewicz podaje przykład wrocławskiego Ostrowa Tumskiego, gdzie kopano nawet 5 m w głąb. Wówczas koszty mogą się podnieść nawet dziesięciokrotnie. Przebadanie 1 ara zajmuje trzem, czterem osobom ok. tygodnia. Oczywiście, gdy nie natrafia się na żadne niespodzianki. To właśnie od nich zależy, jaki jest ostateczny koszt pracy firm archeologicznych oraz ich zysk.

Dzięki niemu zwiększyło się zapotrzebowanie na materiały budowlane czy wykonawców, ale i archeologów.

– Pierwsze duże zlecenia to druga połowa lat 90. i budowa gazociągu jamalskiego – wspomina Radosław Herman, prezes łódzkiej firmy Arch-Tech. – Wtedy jednak rynek był zdominowany przez państwowe instytuty. Dopiero pod koniec lat 90. zaczęły się pojawiać prywatne firmy, początkowo jako podwykonawcy. Dziś już konkurencja w branży jest bardzo duża.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Biznes
Koniec Eldorado w IT. Sankcje na Rosję bez USA. Honda stawia na hybrydy
Biznes
Polska największym beneficjentem pożyczek na uzbrojenie?
Biznes
„NaszEauto” na hamulcu. Co dalej z rządowym programem?
Biznes
Ręczna wyrzutnia dronów. Polski wynalazek ma inwestora
Materiał Promocyjny
Koniec kodu kreskowego? Nadchodzi rewolucja z kodami QR