Priorytetem dla Ministerstwa Rolnictwa jest utrzymanie dopłat bezpośrednich do ziemi. Ale powinny one być bardziej sprawiedliwe. – Nasza propozycja będzie daleko idącą reformą. Zaproponujemy obcięcie wszystkich dopłat, które są uzależnione od danych historycznych o produkcji – ujawnia wiceminister rolnictwa Andrzej Dycha.
Nasi rolnicy dostają mniejsze płatności obszarowe niż farmerzy z zachodniej Europy, bo dopłaty ustalono według wielkości produkcji, a plony we Francji czy Włoszech są wyższe niż w Polsce.
W podobnej sytuacji są inne państwa, które razem z nami przystąpiły do Unii. Dlatego polski resort rolnictwa będzie próbował zdobyć ich poparcie. Do swojego planu chce przekonać także państwa, które nie zgadzają się z francuską wizją dopłat do produkcji, np. Wielką Brytanię i kraje skandynawskie. – Konsultujemy naszą propozycję z innymi państwami, zbieramy ich sugestie i opinie. Dopiero potem możemy oficjalnie ją przedstawiać – zaznacza Andrzej Babuchowski, radca ds. rolnictwa w polskim przedstawicielstwie przy UE.
Polska chce mieć gotową wizję nowej wspólnej polityki rolnej na wypadek, gdyby pojawiły się propozycje niekorzystne dla naszych rolników. W przyszłym roku rozpoczyna się przegląd unijnego budżetu i Komisja Europejska będzie chciała zmniejszyć dotowanie rolnictwa. Teraz na bezpośrednie wsparcie rolnictwa i rozwój terenów wiejskich przeznacza 55 mld euro (44 proc. budżetu).
Francja, która w tym półroczu sprawuje prezydencję w UE, chce już rozpocząć debatę nad finansowaniem rolnictwa po 2013 r. Prezydent Nicolas Sarkozy zapowiadał, że należy wrócić do dotowania produkcji. A to uderzy w rolników biedniejszych krajów, które nie produkują tak dużo żywności jak np. Francja czy Niemcy. Co więcej, pojawiły się głosy o odejściu od dopłat bezpośrednich finansowanych z unijnego budżetu.