Od wstąpienia do UE i otwarcia granic tylko raz, w sierpniu 2004 r., import był większy. Tymczasem, zdaniem ekspertów, lipiec nie był ostatnim miesiącem z tak wysokim importem. W efekcie umacniającego się złotego przywóz używanych aut do kraju może w najbliższym czasie bić kolejne rekordy, a w całym roku osiągnąć wynik 1,1 – 1,2 mln sztuk.
Według Jakuba Farysia, dyrektora Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, poziom importu długo jeszcze nie spadnie poniżej 100 tys. sztuk miesięcznie. – Nie ma nadziei na spadki – potwierdza Wojciech Halarewicz, dyrektor generalny Mazda Motor Poland. – Nie zmieniają się niekorzystne dla przedsiębiorców przepisy dotyczące odliczenia VAT. Nie ma przepisów promujących mniej szkodliwe modele. A jednocześnie umacnia się złoty i zakup używanego pojazdu na Zachodzie staje się coraz atrakcyjniejszy – komentuje.
Sprowadzającym trudno się dziwić. Także tym, którzy przywożą nowe lub niemal nowe samochody. Tylko kilka koncernów zdecydowało się w ostatnich tygodniach przeliczyć cenniki po aktualnych kursach walut. W rzeczywistości oznaczało to nawet kilkudziesięcioprocentowe obniżki. Większość firm stosuje nadal rozbudowane promocje, które mają rekompensować różnice kursowe.
– A tu potrzeba otwartości – uważa Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru. – Obniżenia cenników, a nie ukrywania obniżek w rabatach. Promocje nie pomagają w ratowaniu sprzedaży, a ta z każdym miesiącem ma coraz mniejszą dynamikę wzrostu. Po siedmiu miesiącach tego roku wzrost polskiego rynku nowych aut już tylko nieznacznie przekracza 10 proc. – dodaje.
Tymczasem import używanych samochodów coraz wyraźniej dotyczy egzemplarzy nowych lub prawie nowych. Spośród wszystkich sprowadzonych w lipcu pojazdy do czterech lat stanowiły już 15 proc. Grupa wozów dziesięcioletnich i starszych zmniejszyła się do 38,6 proc. Jeszcze w 2007 r. stanowiły one połowę importu, a w 2006 r. – niemal 59 proc. Równocześnie samochody czteroletnie i młodsze w ubiegłym roku to 10 proc. przywozu, rok wcześniej ledwie 6,7 proc.