- Rosja rozwija północną i południową drogę transportu ropy i w długim terminie być może będzie chciała omijać Polskę i kraje takie jak Ukraina i Białoruś - uważa Tamas Pletser, analityk ING z Budapesztu.

- Z ekonomicznego punktu widzenia taki ruch nie miałby sensu, byłoby to dla Rosjan bardziej kosztowne, a Polska jest dobrym płatnikiem. Ale z drugiej strony Rosja chciałaby mieć większe wpływy polityczne dzięki ropie i jest czasem nieprzewidywalna, a polityczne kwestie dominują nad ekonomicznymi - dodaje

Część zagranicznych analityków widzi zagrożenie dla dostaw surowców w długim terminie, gdy Rosja zorganizuje drogi transportu swoich zasobów naturalnych omijające Polskę. Zagrożenie dla tych dostaw widzi też część krajowych analityków, obserwujących notowania polskich firm paliwowych.

W przeszłości kłopoty z dostawami z Rosji miały rafinerie na Litwie i w Czechach. Surowiec płynący przez Polskę trafia też do Niemiec. To wzmacnia pozycję Warszawy w negocjacjach z Moskwą.

Przedstawiciele PKN uspokajają, że są przygotowani na niespodziewane sytuacje, a w tej chwili dostawy przebiegają bez zakłóceń.