Wczoraj pod obrady Sejmu trafiły poprawki do trzech ustaw kapitałowych, które wdrażają w naszym kraju unijną dyrektywę MiFID (Markets in Financial Instruments Directive). Niższa izba parlamentu odrzuciła poprawkę Senatu, która zdejmowała z emitentów obowiązek tłumaczenia całych prospektów emisyjnych na język polski.
– Chodzi nam o to, by drobni akcjonariusze mieli pełny dostęp do informacji o debiutujących spółkach – mówi Aleksandra Natalli-Świat (PiS), wiceprzewodnicząca Komisji Finansów Publicznych. Jednak większość poprawek Senatu przeszła gładko przez głosowania posłów. Teraz pakiet trzech ustaw kapitałowych trafi na biurko prezydenta, który ma 21 dni na ich podpisanie. Istnieje spore ryzyko, że przepisy zostaną przez niego zawetowane.
Spór między prezydentem a rządem dotyczy głównie ustalenia listy instytucji, które mogą być udziałowcami w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych (KDPW). W projekcie nie ma Narodowego Banku Polskiego, który ma obecnie 1/3 akcji tej instytucji. Według strony rządowej NBP w ogóle nie ma prawa posiadania tych papierów, bo jest to sprzeczne z ustawą o banku centralnym, która wyłącza możliwość udziału kapitałowego NBP w podmiotach nieświadczących usług wyłącznie na rzecz instytucji finansowych, a tak w opinii rządu jest w przypadku KDPW.
Jeśli prezydent zawetuje ustawy, proces wprowadzenia dyrektywy MiFID się wydłuży, a i tak jest bardzo opóźniony, bo Polska miała wprowadzić te przepisy do końca lutego 2007 r. – Nawet kraje mające mniej rozwinięte rynki kapitałowe, takie jak Rumunia i Bułgaria, dawno uchwaliły te ustawy – mówi Krzysztof Stupnicki, prezes AIG TFI.
Bez tych przepisów zablokowana jest też prywatyzacja warszawskiej giełdy, która ma zadebiutować na GPW pod koniec listopada. Rząd nie będzie mógł bowiem wypłacić dywidendy z zysku GPW, której wypłata jest elementem strategii prywatyzacji.