Jastrzębska Spółka Węglowa jest drugą pod względem przychodów spółką węglową w Polsce i największym producentem węgla koksującego w Europie. Zatrudnia 22 tys. osób. Spadające ceny surowców mocno uderzyły ją po kieszeni.
Prezes spółki Jarosław Zagórowski mówi, że nie ulęknie się groźby strajku. – Nie rozłożę spółki na łopatki, gdy ceny węgla spadają – mówi „Rz”. Nie ukrywa, że jeśli kryzys w branży się pogłębi, załoga nie ma co liczyć na podwyżki płac i może się spodziewać redukcji zatrudnienia. Górnicy zaś łatwo pola nie oddadzą i już teraz zapowiadają protest.
JSW ma już za sobą kosztowny strajk. Na przełomie grudnia i stycznia przez 46 dni protestowali pracownicy kopalni Budryk w Ornontowicach. Strajk kosztował JSW 100 mln zł.
Inne kopalnie na razie planów kryzysowych nie szykują, ale też ich nie wykluczają. Ich sytuacja jest nieco lepsza niż JSW, bo większość produkcji stanowi u nich węgiel energetyczny, a ten mimo niższych cen sprzedaje się od ręki. Zwłaszcza że w Polsce jest go o ok. 8 mln ton za mało.
Produkowany przez JSW węgiel koksujący sprzedaje się tak dobrze, jak dobrze sprzedaje się stal. A popyt na ten surowiec spadł. JSW musi więc opracować plan awaryjny.