[b]RZ: Czy można ocenić moskiewskie porozumienie premierów Ukrainy i Rosji jako czyjkolwiek sukces?[/b]
Anna Górska: Nie sposób ocenić tego, co Julia Tymoszenko uzgodniła z Władimirem Putinem, skoro nie znamy żadnych szczegółów. Być może więcej dowiemy się w poniedziałek, kiedy to Gazprom i Naftohaz zawrą umowę, jedną lub dwie. Teraz nawet trudno spekulować, jaką cenę zapłaci za rosyjski gaz ta ukraińska firma i czy 20-proc. dyskonto odnosi się do kwoty 250 dol. czy też 470 dol., bo obie te sumy pojawiały się wcześniej. Nie wiemy, co oznacza, że Rosjanie będą płacić europejskie stawki za transport gazu rurociągami ukraińskimi, ani czy Gazprom i Naftohaz będą miały umowy długookresowe i z jaką formułą ceny. Dlatego na razie nie ma sensu przewidywać, kto tak naprawdę zyskał, a kto stracił. Jedno jest pewne: zarówno wizerunek Rosji i Ukrainy został nadszarpnięty. Nigdy dotąd tak negatywnie Europa nie mówiła o tych krajach.
[b]Skala tego konfliktu zaskoczyła wszystkich, bo na przełomie grudnia i stycznia zapowiadała się po prostu powtórka sprzed dwóch lat. Tymczasem Rosjanie zdecydowali się całkowicie zakręcić kurek z gazem dla Europy. Chyba nie docenili determinacji Ukraińców?[/b]
Mam wrażenie, że żadna ze stron nie doceniła przeciwnika. Rosjanie liczyli na skłócenie Ukraińców i poważne problemy w tym kraju z zaopatrzeniem w gaz, ale te rachuby zawiodły. Kryzys gospodarczy i pełne magazyny spowodowały, że nie było kłopotów z dostawami i okazało się, iż Ukraińcy zdołali sprawnie przesłać gaz w odwrotnym niż zwykle kierunku, czyli ze zlokalizowanych na zachodzie kraju magazynów do części wschodniej. Stronie rosyjskiej nie udało się więc nastawić społeczeństwa ukraińskiego przeciwko rządowi ani opinii europejskiej i samej Unii wyłącznie przeciwko władzom w Kijowie.
[b]Czyżby zawiodła rosyjska propaganda na Ukrainie? [/b]