ArcelorMittal, który ma w naszym kraju cztery huty, zużyje w tym roku ok. 2 terawatogodzin energii. – Wzrost cen energii musi się przełożyć na wzrost cen gotowych wyrobów – mówi rzecznik firmy Andrzej Krzyształowski. Henryk Hulin, prezes huty ArcelorMittal Warszawa, która wykorzystuje do produkcji elektryczne piece łukowe, szacuje udział energii w kosztach wytwarzania np. prętów czy kształtowników na 16 proc. – To rosnąca, nawet na tle Europy, pozycja w naszych wydatkach – twierdzi Hulin.

– Podwyżki drastycznie osłabią konkurencyjność naszych wyrobów – ocenia Jerzy Kozicz, prezes huty CMC Zawiercie, której właścicielem jest amerykańska grupa Commercial Metals Company. – Trudniej będzie z wyższymi cenami na naszą stal rywalizować na regionalnym rynku – dodaje.

[wyimek]10,5 TWh energii zużywa rocznie hutnictwo stali i metali kolorowych. To ok. 7 proc. krajowej produkcji[/wyimek]

Firma wynegocjowała i podpisała umowy z dostawcami energii jeszcze w ubiegłym roku. – Zaakceptowali podwyżki, bo nie mieli wyboru, jak większość hut – twierdzi prezes Hutniczej Izby Przemysłowo–Handlowej Romuald Talarek. Podwyżki uderzają w huty, gdy większość z nich boryka się z mniejszym popytem spowodowanym kryzysem. Postoje, przyspieszone remonty pieców czy zmniejszanie produkcji jest już na porządku dziennym. – W tej sytuacji podwyżki cen energii to prawdziwa katastrofa – dodaje Talarek. Hutnicza izba obliczyła, że produkcja stali pochłania w kraju 6 – 6,6 terawata energii, ale mimo to huty nie cieszą się na energetycznym rynku specjalnymi względami. Na dodatek były problemy z zawarciem wieloletnich umów.

Huty już w grudniu apelowały do ministra gospodarki o pomoc, ale bezskutecznie. Ceny dla przemysłu zostały uwolnione kilka lat temu, więc sprzedawcy energii nie muszą mieć zgody prezesa Urzędu Regulacji Energetyki na wprowadzenie podwyżek. Odbiorcy przemysłowi mogą liczyć jedynie na dobrą wolę energetyków. Szefowie największych firm z branży zapewniają, że przystąpią do renegocjacji kontraktów z przemysłem, o ile sami wcześniej zdołają przekonać kopalnie do obniżenia cen węgla. Ale mają na to niewielkie szanse. Z jednej strony sektor górniczy wymaga inwestycji, a z drugiej – górnicy domagają się podwyżek płac.