Pracownicy kontraktowi zatrudnieni w elektrowniach atomowych w Sellafield i Heysham protestowali wczoraj przeciwko sprowadzaniu z zagranicy budowlańców, którzy zabierają zajęcie bezrobotnym robotnikom brytyjskim.

Pierwszy taki strajk rozpoczął się w zeszły czwartek w rafinerii naftowej w Lindsey. Następnego dnia dołączyły do nich dwie dalsze rafinerie, dwa terminale naftowo-gazowe oraz dwie elektrownie. We wszystkich tych obiektach prace budowlane już trwają lub są planowane.

Prawdopodobnie będą kolejne protesty, np. przed londyńską siedzibą francuskiego koncernu Alstom, który jest wykonawcą robót w elektrowni Staythorpe w Newark. Prace podwykonawcze zlecono zagranicznym firmom i wykonują je głównie Hiszpanie i Polacy. Lokalne związki zawodowe uważają, że miejscowi pracownicy zostali pominięci przy rozdziale 850 miejsc pracy.

Związkowcy z Polski domagają się natomiast, by zamiast zatrudniać Białorusinów i Ukraińców, firmy przyjmowały do pracy Polaków, którzy z powodu kryzysu tracą pracę za granicą i wracają do kraju. Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych zapowiedziało, że w najbliższych dniach skieruje do rządu postulat, by umożliwić w Polsce pracę tylko wykwalifikowanym pracownikom ze Wschodu, np. lekarzom czy informatykom.

Walka o zatrudnianie lokalnych robotników rozszerza się na całą Europę wraz z rosnącymi problemami na rynku pracy spowodowanymi kryzysem. We Włoszech pracownicy fabryki Indesit w None protestowali wczoraj przeciwko zamknięciu zakładu i przeniesieniu produkcji do Polski. Burmistrz None ostrzegł, że zamknięcie fabryki będzie społeczną katastrofą dla miasta.