LOT ku niepewnej przyszłości

Linie mają gigantyczne problemy finansowe. Strata spółki za zeszły rok sięgnęła 700 mln zł. LOT ma problemy ze spłatą faktur. Jeśli firma ma przetrwać, czeka ją bolesna restrukturyzacja

Publikacja: 27.04.2009 06:58

Tylko hiszpańska Iberia zanotowała w ubiegłym roku większy spadek liczby pasażerów niż LOT.

Tylko hiszpańska Iberia zanotowała w ubiegłym roku większy spadek liczby pasażerów niż LOT.

Foto: Rzeczpospolita

– Od maja ruszamy z nową kampanią. Nasze ceny będą znacznie atrakcyjniejsze niż oferowane przez konkurencję – obiecuje nowy p.o. prezesa firmy Sebastian Mikosz. Już teraz po Europie można latać za 380 złotych, do Turcji za 600 zł, a za bilet w dwie strony za Atlantyk zapłacimy niewiele ponad 1600 zł. Najniższa taryfa na przeloty po Polsce to 150 złotych.

Nowy szef LOT chce zerwać z opinią, że polski przewoźnik jest drogi. – Dla mnie było niepojęte, że Lotem nie latają polskie władze. Rozmawiałem z marszałkami i teraz to rozumiem: każdy urząd ma obowiązek wyboru najtańszych biletów, a w LOT było drogo. Nas najdrożej kosztuje jednak puste miejsce w samolocie. Na to nie możemy sobie pozwolić – przekonuje Mikosz.

Na razie jednak zmuszony był zamknąć taniego przewoźnika Centralwings. – LOT powinien już dawno zamknąć Centralwings, który był prawdziwą kulą u nogi – mówi prof. Włodzimierz Rydzkowski, kierownik Katedry Transportu na Uniwersytecie Gdańskim. Jego zdaniem przez ostatnie lata spółka była zbyt upolityczniona, a wiceminister skarbu Ireneusz Dąbrowski w rządzie Jarosława Kaczyńskiego zrobił sobie z narodowego przewoźnika prywatny folwark.

Mikosz jest jedynym spośród ostatnich pięciu prezesów spółki, któremu udało się zaangażować w proces naprawczy liczącą 3,7 tys. osób załogę. – Po raz pierwszy od trzech lat prezes spotkał się z nami i bez ogródek przedstawił sytuację LOT. – Prawda jest przerażająca, ale nareszcie stosunki między pracownikami a zarządem są normalne. I po raz pierwszy prezes nie mówi nam wyłącznie o cięciu kosztów oraz zwolnieniach – mówi Stefan Malczewski, szef lotowskiej „Solidarności”.

– W lecie odbieramy nowe samoloty – Embraery 175, poprawi się komfort podróży. Musi się również poprawić wydajność pracowników. Tylko w ten sposób można zwiększyć przychody spółki – mówi Mikosz.

– W najbliższą środę spotkam się z LOT Ground Services – naszą spółką z obsługi naziemnej. Powiem im, co musimy zrobić, żeby LGS przetrwał. Nie chcę jednak zdradzić swych propozycji. Pracownicy muszą dowiedzieć się jako pierwsi – zaznacza Mikosz.

Mimo że LOT to główny klient Państwowych Portów Lotniczych, na Okęciu jest traktowany jak ubogi krewny. Często się zdarza, że samoloty w barwach LOT podjeżdżają pod rękaw, za który trzeba dodatkowo płacić, ale pasażerowie wysiadają po schodkach tylnym wyjściem. Fakt, że Okęcie – najdroższe lotnisko europejskie w swojej klasie – jest główną bazą LOT, generuje ogromne koszty.

[wyimek]500 pilotów zatrudnia PLL LOT. Pilotują oni 50 samolotów. To najwyższa średnia w Europie[/wyimek]

Podczas ostatniej wizyty w Polsce Michela Platiniego, który odlatywał z Warszawy Lotem, Sebastian Mikosz pojawił się w saloniku VIP. – Przywitałem się, uścisnąłem dłoń, życzyłem szczęśliwej podróży. Chcę, żeby LOT był przewoźnikiem Euro Cup 2012 – mówi Mikosz.

Nie tylko finanse ma przeciwko sobie Sebastian Mikosz. Część rady nadzorczej postanowiła wyjaśnić, czy jego wykształcenie (paryska szkoła wyższa SciencesPo, którą ukończył m.in. prezes Air France/KLM Jean Cyril Spinetta) jest wystarczające do kierowania największym polskim przewoźnikiem. To z kolei opóźnia podejmowanie najbardziej kluczowych decyzji, bo Mikosz jest tylko p.o. prezesa. Rada nadzorcza nie była w stanie nawet przyznać mu uprawnień nadzwyczajnych, a jej przewodniczący Jacek Krawczyk opuścił posiedzenie, trzaskając drzwiami.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: [link=mailto:d.walewska@rp.pl]d.walewska@rp.pl[/link][/i]

– Od maja ruszamy z nową kampanią. Nasze ceny będą znacznie atrakcyjniejsze niż oferowane przez konkurencję – obiecuje nowy p.o. prezesa firmy Sebastian Mikosz. Już teraz po Europie można latać za 380 złotych, do Turcji za 600 zł, a za bilet w dwie strony za Atlantyk zapłacimy niewiele ponad 1600 zł. Najniższa taryfa na przeloty po Polsce to 150 złotych.

Nowy szef LOT chce zerwać z opinią, że polski przewoźnik jest drogi. – Dla mnie było niepojęte, że Lotem nie latają polskie władze. Rozmawiałem z marszałkami i teraz to rozumiem: każdy urząd ma obowiązek wyboru najtańszych biletów, a w LOT było drogo. Nas najdrożej kosztuje jednak puste miejsce w samolocie. Na to nie możemy sobie pozwolić – przekonuje Mikosz.

Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?