– My zarządowi zafundujemy budkę z hot-dogami i niech tam zarządza, a od Jastrzębia niech trzyma się z daleka – odgraża się Bogusław Ziętek, lider Sierpnia'80. – 30 kwietnia i 4 maja zmiękli, jak ludzie przyjdą do pracy dostaną normalna dniówkę, a nie niższe postojowe, a jak zaczną kombinować z piątkami bez wydobycia, to ich dni będą policzone. I zobaczą to jeszcze przed 8 maja – dodaje.
Od 4 maja wszystkie związki zawodowe JSW zapowiadają pikiety i manifestacje w Jastrzębiu zarówno przeciw polityce obniżającej ich pensje (postojowe jest bowiem tańsze niż wypłata dniówek), ograniczaniu pracy weekendy (bo te dniówki są lepiej płatne), ale też przeciw zmianie od 11 maja zasad zatrudnienia. Zgodnie z uchwałą zarządu spółki pracowników będą zatrudniać nie jak dotąd poszczególne kopalnie, tylko centrala – JSW. To oznacza mniejszą liczbę związkowców w kopalniach, ale i możliwe dalekie dojazdy do pracy (np. górnicy z Jastrzębia musieliby jeździć w razie konieczności do Ornontowic, gdzie znajduje się kopalnia Budryk).
Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW zapewnia jednak, że takie sytuacje będą się zdarzać tylko w ostateczności. Dodaje także, że o fundusze socjalne górnicy też nie muszą się martwić. –Wszystkie przywileje z poszczególnych zakładów zostaną utrzymane – zapewnia. W przypadku dni bez wydobycia przyznaje, że spółka musi dostosować wysokość produkcji do możliwości zbytu.
– A koksownie mają i pełne zapasy koksu, jak i węgla koksującego – tłumaczy. JSW jest największym producentem węgla koksującego w Europie. Popyt na niego spada z powodu dekoniunktury na stal (jest on podstawą do jej produkcji), a ceny światowe surowca spadły o ponad połowę. Tymczasem nie cały asortyment da się przerobić na węgiel energetyczny, który mogłyby odbierać elektrownie (a i one mają już o kilka milionów ton większe zapasy).
– Sytuacja JSW jest najtrudniejsza, spółka ratuje się jak może – przyznaje w rozmowie z „Rz” wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Inne spółki węglowe – Kompania Węglowa czy Katowicki Holding Węglowy – produkują bowiem głównie węgiel energetyczny. Zdaniem Strzelec-Łobodzińskiej KW i KHW raczej nieprędko – o ile w ogóle – zdecydują się na wprowadzenie któregoś dnia w tygodniu bez wydobycia.– Był kiedyś taki rok, że na początku węgla było za dużo, a potem okazywało się, że nagle go brakuje, a kopalnie nie nadążały z produkcją, dlatego w takiej sytuacji trzeba działać rozważnie – podkreśla Strzelec-Łobodzińska.