– Na szczęście poszczególne branże przemysłu w różnym czasie i stopniu wchodzą w dekoniunkturę – podkreśla Grzegorz Błachnio, specjalista z firmy analitycznej Euler Hermes.
Błachnio przypomina, że sytuacja finansowa firm w Polsce jest gorsza niż przed rokiem. Jako przykład podaje branżę stalową – na podstawie danych z końca 2008 r. i pierwszych z 2009 r. wynikało, że czeka ją recesja, a wiosna przyniosła „lekkie przebudzenie”. – Firmy stalowe są narażone nie tylko na problemy swoich kontrahentów, przede wszystkim eksporterów, ale też na szybko zmieniające się ceny surowców – tłumaczy Błachnio.
Zwraca uwagę, że firmy z poszczególnych działów gospodarki są w różnej sytuacji. – Są takie, którym grozi załamanie płynności finansowej, i inne, gdzie tego zupełnie nie widać.
Opinię tę w pełni potwierdzają dane GUS za pierwszy kwartał. Najniższą płynność finansową, a tym samym zdolność szybkiego płacenia należności, mają firmy produkujące sprzęt transportowy (12,3 proc.), meble (15,5 proc.), tekstylia (17,1 proc.) czy producenci artykułów spożywczych (17,9 proc). Nadmiar pieniędzy miały firmy zajmujące się obsługą nieruchomości (95 proc.). – Niekiedy firmy mają kłopoty z płynnością, ponieważ to inni zalegają z opłatami – dodaje Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. I dodaje: – Już w zeszłym roku przewidywaliśmy zróżnicowanie kondycji poszczególnych branż. Ta różnorodność widoczna jest teraz w poziomie rentowności oraz w procencie firm, które osiągają zysk netto.
Zyski w pierwszym kwartale osiągnęła mniej niż połowa firm wśród przedsiębiorstw zajmujących się uzdatnianiem wody (38 proc.), w górnictwie (poza wydobyciem węgla kamiennego i brunatnego) i produkcji koksu (po 46,2 proc) oraz hotelarstwie (ok. 48 proc).