W zaledwie 21 lat założona i do dziś kierowana przez Laurence’a Finka spółka stanie się największą firmą inwestycyjną na świecie, zarządzającą aktywami prawie dwukrotnie większymi od najbliższego konkurenta – State Street.
Drogę do światowej potęgi BlackRockowi utorowały fuzje. W 2006 r. doszło do jego połączenia z Merrill Lynch Investment Managers. Teraz BlackRock zapłaci za udziały w Barclays Global Investors 13,5 mld dol., z czego 6,6 mld dol. w gotówce. Barclays, drugi pod względem wielkości brytyjski bank stanie się też właścicielem 19,9 proc. udziałów nowo powstałej instytucji BlackRock Global Investors, która będzie zarządzała aktywami o wartości 2,7 bln dol. Wartość rynkowa spółki po fuzji wyniesie 34 mld dol. Transakcja ma być zatwierdzona w piątek.
[wyimek]2,7 bln dol. wyniesie wartość aktywów, jakimi po fuzji będzie zarządzał fundusz BlackRock Global Investors[/wyimek]
Fuzja wpisuje się w trend na rynku – coraz więcej instytucji finansowych decyduje się na sprzedaż swoich firm zarządzających kapitałem. Banki chcą się skupić na podstawowej działalności, pozbywając się spółek z nią niezwiązanych. – Na świecie widoczna jest konsolidacja, która będzie jeszcze postępowała. Niektóre transakcje będą wpływały na obraz polskiego rynku – mówi Sebastian Buczek, szef Quercus TFI. Na początku roku Credit Suisse, drugi co do wielkości bank szwajcarski, sprzedał swoje udziały w brytyjskiej spółce Aberdeen Asset Management. Od kilku tygodni głośno jest o ewentualnym przejęciu inwestycyjnego biznesu AIG przez Franklin Templeton oraz ewentualnej sprzedaży inwestycyjnego ramienia banku Santander. Na polskim rynku przykładem takiej fuzji było przejęcie SEB TFI przez Operę na początku tego roku.
– Działania globalnych instytucji prowadzą do powstania dwóch kategorii firm inwestycyjnych: kilku światowych gigantów oraz niewielkich podmiotów działających w niszy – dodaje Buczek.