Wczoraj prezes Fiata Sergio Marchionne przedstawił związkowcom i przedstawicielom rządu plany restrukturyzacyjne. Pracę zakończy fabryka na Sycylii, redukcje dotkną też zakłady pod Neapolem. Rząd włoski zobowiązał się do zainwestowania w otoczenie obydwóch zakładów, tak aby każdy ze zwalnianych pracowników Fiata miał zagwarantowaną pracę.

CGIL – jeden z największych włoskich związków zawodowych jest gotowy współpracować z Marchionne, ale domagał się gwarancji znalezienia zatrudnienia dla zwalnianych pracowników. Z kolei Marchionne przyznał, że Fiat nie jest w stanie ponieść wszystkich kosztów restrukturyzacji. Dlatego zwrócił się do państwa o jej współfinansowanie. – Sycylia i Neapol to kosmetyka. Marchionne dał rządowi do zrozumienia, że jeśli nie dostanie wsparcia finansowego, zaczną się zwolnienia na serio – mówi proszący o anonimowość analityk Credit Suisse.

Zdaniem analityków europejski rynek motoryzacyjny nie odbije jeszcze w przyszłym roku i będzie się kurczył w tempie 10 proc. rocznie w 2009 i 2010.

Same cięcia zatrudnienia, a nawet zmiana profilu fabryk nie wystarczą Fiatowi do odzyskania dobrej kondycji. Marchionne przyznaje, że dopiero osiągnięcie poziomu produkcji 5,5 mln aut rocznie daje szanse na przetrwanie na rynku. Połączenie Fiata z Chryslerem to jedynie 4,2 mln aut.