– Projekt zostanie zgłoszony prawdopodobnie jako inicjatywa obywatelska, choć decyzja jeszcze nie zapadła. Na początek proponujemy umożliwić pracę sklepów w godzinach 9 – 14, ale docelowo zostałyby tego dnia zamknięte – mówi Alfred Bujara, przewodniczący sekcji handlu NSZZ „Solidarność”.
Związek pracuje nad ustawą w ramach „Przymierza na rzecz wolnej niedzieli” z innymi organizacjami, jak Polska Izba Handlu czy Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług. We wrześniu w Sejmie odbędzie się w tej sprawie konferencja, na którą przyjadą związkowcy także z innych państw europejskich. Handel w niedzielę w różnym stopniu uregulowany jest m.in. w Niemczech, Francji, Belgii, Włoszech, Portugalii i Hiszpanii.
– Szkoda, że nasi związkowcy nie uczą się na błędach, które popełnili wcześniej inni, a teraz wycofują się z tych rozwiązań. Nie rozumiem pędu do kolejnych zakazów, skoro w tej sprawie dobrze przyjęło się rozwiązanie kompromisowe – mówi Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan.
Europa powoli odchodzi bowiem od zakazu handlu w niedzielę. Francuski Senat zatwierdził właśnie ustawę o pracy sklepów w niedziele, zgodnie z wolą prezydenta, ale mocno zmienioną po naciskach części klubów parlamentarnych. Praca w niedziele jest dobrowolna. W Paryżu, Lille i Marsylii pracownicy otrzymują dodatkowe wynagrodzenie. Podobnie w regionach wypoczynkowych i kurortach, ale tam dodatkowe wynagrodzenie nie jest obowiązkowe.
Z kolei w Niemczech walka z ustawą z 1902 r. o czasie pracy w handlu trwała kilkadziesiąt lat. Najpierw wydłużano czas otwarcia sklepów w tygodniu, w 2006 r. Berlin zezwolił na pracę dużych sklepów sieci Advent przez dziesięć niedziel w roku, w Brandenburgii przez sześć, w reszcie kraju po cztery. Teraz każdy z landów decyduje samodzielnie. Sklepy w miejscowościach wypoczykowych i stacje paliw mogą pracować przez dodatkowe 40 niedziel i świąt. Dziesięć lat temu 85 proc. Niemców chciało sklepów otwartych w niedziele, dziś jest ich 50 proc. Pracę w handlu wymusiły jednak spowolnienie gospodarki i presja turystów.