Obecny kryzys nie zmieni w dużym stopniu światowej motoryzacji. Nie przyniesie głębokiej restrukturyzacji, która zdaniem ekonomistów jest niezbędna.
We Frankfurcie widać ruchy pozorne. Jedne firmy się łączą, drugie rozstają. Ale auta, jakie wystawiają, wyglądają najczęściej tak samo jak przed kryzysem.
Największy kontrast stanowią połączone stanowiska Chryslera i grupy Fiata. Włosi pokazują nieduże ekologiczne pojazdy albo imponujące sportowe maserati i ferrari, a także alfy romeo i lancie, którymi mają nadzieję zaatakować i zdobyć amerykański rynek. Chrysler tradycyjnie – duże masywne pojazdy z kultowym jeepem wranglerem na czele.
Prezes Fiata Lorenzo Sistino zapewnił „Rz”, że „wszystkie modele Chryslera bardzo mu się podobają”. I wszystkimi miał już okazję się przejechać. Na temat planów Fiata dla Chryslera nikt z Włochów nie chce mówić. Sergio Marchionne, prezes całej grupy, w ciągu najbliższych dziesięciu dni ma przedstawić radzie nadzorczej i zarządowi swoją strategię. – Potem będę gotowy do rozmów – obiecał. To drugi po Carlu-Peterze Forsterze prezes koncernu, który stara się mówić jak najmniej. Niechętnie przyznał tylko, że restrukturyzacja Chryslera okazała się znacznie trudniejsza, niż tego oczekiwał.
[srodtytul]Renault wierzy w prąd[/srodtytul]