Po styczniowym spadku produkcji o ponad jedną trzecią spodziewano się bowiem dalszego pogarszania wyników. Jednak wprowadzenie dopłat za złomowanie starych aut osłabiło skutki kryzysu. A Fiatowi pozwoliło ustanowić nowe rekordy sprzedaży.
Zajmująca się monitoringiem przemysłu motoryzacyjnego firma AutomotiveSuppliers.pl prognozuje, że do końca 2009 roku czterech polskich producentów samochodów osobowych i dostawczych dostarczy na rynek 865 – 879 tys. aut. To o prawie
12 proc. mniej niż w rekordowym dla branży roku ubiegłym, kiedy to z taśm zjechało 991 tys. pojazdów. Czy to znaczy, że branża łapie oddech? Niekoniecznie, bo na największym rynku w Europie – w Niemczech – dopłat już nie ma. Trudno więc przewidzieć, co się zdarzy w listopadzie i grudniu. – Jeśli popyt się załamie, to wyniki produkcji będą jeszcze niższe – ostrzega Rafał Orłowski, ekspert AutomotiveSuppliers.pl.
Spadek zamówień odczuwa już Volkswagen w Poznaniu. Choć wciąż jeszcze pracuje na trzy zmiany przez pięć dni w tygodniu, produkcję w takim systemie ma zapewnioną tylko do listopada. Według AS po pierwszym półroczu z zakładu wyjechało niespełna 67,6 tys. volkswagenów caddy i transporter – o 15,5 proc. mniej niż rok wcześniej. W całym roku spadek ma być jednak większy – o ok. 19,5 proc.
Końcówka roku powinna być za to dobra dla gliwickiego Opla. Od stycznia do sierpnia fabryka wyprodukowała 60,7 tys. aut. To o ponad 55 proc. mniej niż przed rokiem. Ale w listopadzie ruszy produkcja nowej astry, która już teraz budzi duże zainteresowanie. – Samochód został bardzo dobrze przyjęty na targach we Frankfurcie. Spodziewamy się, że popyt na to auto zwiększy poziom produkcji w Gliwicach – mówi Wojciech Osoś z General Motors Poland. O ile? Firma nie ujawnia planów produkcyjnych. Ale według AS produkcja w gliwickiej fabryce może wzrosnąć z 7,3 – 8,4 tys. aut miesięcznie w okresie przedwakacyjnym do nawet 11 tys. w grudniu. Gdyby tak było, spadek rocznej produkcji zmniejszyłby się do ok. 44 proc.