Hurtowy rynek usług głosowych i dzierżawa łączy telekomunikacyjnych – w tych dwóch segmentach Telekomunikacji Polskiej, dawnego monopolisty, nie obowiązuje już regulacyjny reżim narzucony przez prawo telekomunikacyjne. Kolejnym segmentem, na którym może zapanować prawo rynku, jest rynek dostępu do Internetu. W skali lokalnej jednak, a nie ogólnokrajowej.
– Są takie miejsca, w których TP ma 7 proc. udziałów w rynku szerokopasmowym. Chcielibyśmy ją zachęcić – może poluzowaniem obowiązków regulacyjnych – do ostrzejszego konkurowania z sieciami telewizji kablowej – mówi Anna Streżyńska, prezes UKE. Branża kablowa wcześniej niż operator narodowy zaczęła sprzedawać usługi dostępu do Internetu po przystępnej cenie. Co prawda żadna z kablówek oddzielnie, ani branża jako całość, nie ma tylu abonentów co TP (ok. 2 mln), w skali kraju konkurują jednak z dużym powodzeniem, dając usługi o wyższej przepustowości po konkurencyjnej cenie. Mało gdzie jednak sieci kablowe się dublują (bo to nieopłacalne), więc klienci skazani są na ogół na jednego operatora, któremu TP często nie potrafi rzucić wyzwania, bo ma sieć zbyt niskiej jakości. To nie sprzyja konkurencji.
UKE obiecuje TP: podejmijcie rywalizację, a lokalnie zdejmiemy z was obowiązki regulacyjne. Wcześniej jednak urząd chciałby wiedzieć, co TP chce zaoferować na rynkach, na których przestałyby obowiązywać regulacje.
– Oczekujemy, że to będzie naprawdę przełom – mówi Anna Streżyńska. Projekt urzędu ma związek z wprowadzanym obecnie w życie porozumieniem TP – UKE. W zamian za odstąpienie od podziału TP na część detaliczną i hurtową operator obiecał poprawną współpracę z konkurentami i inwestycje w nowoczesne usługi (1,2 mln nowych linii szerokopasmowych). UKE zamierza, jeżeli TP będzie się wywiązywać ze swoich deklaracji, zaproponować nowy układ, którego celem ma być ostrzejsza rywalizacja z kablówkami.