W grudniu 2009 roku rząd wypowiedział umowę austriackiej firmie, która budowała 18,3-kilometrowy odcinek trasy A1 między Świrklanami a Gorzyczkami.
Powodem miały być opóźnienie w realizacji kontraktu. GDDKiA zażądała zejścia spółki z budowy. Austriacy stwierdzili, że wina nie leży po ich stronie i sprawa trafiła na wokandę. Winny opóźnienia ma być m.in. rząd, który przekazał plac budowy z ponad 5 miesięcznym opóźnieniem i projektant, który miał tak zaprojektować most, że jego budowa groziła katastrofą. Sprawa trafiła do sądu, który przyznał rację Alpine. Zakazał Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad żądania od Austriaków i opuszczenia placu budowy na czas inwentaryzacji i żądania wydania dokumentów związanych z realizacją inwestycji.
Zgodnie z decyzją sądu rząd nie może też występować do ubezpieczyciela o wypłatę gwarancji ubezpieczeniowej. Zabezpieczenia sądowe obowiązują do 31 stycznia, jednak tym samym postanowieniem sąd zobowiązał firmę do wystąpienia do o ustalenie czy umowa została wypowiedzenia czy też nie. Jeżeli Alpine tego nie zrobi, zabezpieczenia ustalone przez sąd 29 grudnia przestaną obowiązywać. Czas na złożenie pozwu mija dzisiaj.
Dzisiaj też GDDKiA rozpoczęła egzekucję kary umownej w wysokości 15 proc. wartości kontraktu czyli ok. 40 mln euro. Jednocześnie urząd złożył zażalenie na postanowienie sądu i skargę do Rzeczników Dyscyplinarnych Izb Radców Prawnych na działania prawników reprezentujący Alpine Bau.
Na razie na budowie nic się nie dzieje. — Bez pracy jest ok 1,3 tys. osób — mówi osoba związana z Alpine. — To 800 osób zatrudnionych przez wykonawcą i w sumie 500 pracowników kilkudziesięciu lokalnych firm, czyli podwykonawców — dodaje.