Władze województwa dolnośląskiego na obsługę linii nie ogłosiły przetargu. Kontrakt na kursowanie po 26 km trasie dały swojej spółce. Dały jej też do dyspozycji zakupione przez siebie szynobusy.

To nie jedyne trasy jakie może stracić samorządowa spółka kolejowa, która w grudniu 2008 roku przeszła w ręce marszałków 16 województw. Swoją kolej mają też władze Wielkopolski, nad powołaniem spółek pracują też m.in. władze Śląska, Wielkopolski czy Wrocławia. Część województwo, mimo że jest współudziałowcami spółki Przewozy Regionalne decyduje się na ogłoszenie przetargu na obsługą kolejowych połączeń regionalnych.

Prywatna, brytyjska Arriva obsługuje połączenia na terenie województwa kujawsko — pomorskiego i pomorskiego. W pozostałych, ogłoszonych przez władze województw przetargach, ofertę złożyła tylko spółka Przewozy Regionalne. Tak było na przykład w województwach Lubuskim, Lubelskim czy Świętokrzyskim. W niedługim czasie mogą powstać kolejne pasażerskie spółki kolejowe.

Przewozy regionalne rok 2010 chcą zakończyć bez straty — być może na niewielkim plusie. Dlatego m.in. dopłaty do deficytowych przewozów zamawianych przez marszałków wzrósł od ok. kilkunastu do kilkudziesięciu proc. w porównaniu z roku 2009. Podwyżka to też efekt tego, że o ile w zeszłym roku samorządy pokrywały ok. 70- 80 proc. deficytu — w tym mają pokryć 100 proc.

Niewykluczone, że od 1 maja zniknie też cześć pociągów międzywojewódzkich uruchamianych przez Przewozy Regionalne. Urząd Transportu Kolejowego stwierdził, że spółka wypełniła wnioski o przyznanie tras niezgodnie z prawem i nakazał jej ponowne złożenie dokumentów. Może się to skończyć tym, że nie dostanie powtórnej zgody na obsługę niektórych połączeń a co za tym idzie część tanich pociągów dalekobieżnych zniknie z rynku.