48 pociągów Przewozów Regionalnych kursujących między największymi polskimi miastami nie wyjechało na tory. Zatrzymały je PKP Polskie Linie Kolejowe, ponieważ przewoźnik jest im winny 240 mln zł. To nie koniec zamieszania na torach
Za kilka dni cięcia mają dotknąć część połączeń PKP InterCity, które zalegają PKP PLK ok. 130 mln zł. Przewoźnicy, głównie pasażerscy, są nam winni ok. 390 mln zł. Nie możemy być bankiem kredytującym ich działalność – mówi Zbigniew Szafrański, prezes spółki PKP Polskie Linie Kolejowe zarządzającej polskimi torami. – Musieliśmy nimi potrząsnąć. Jeżeli taka sytuacja się utrzyma i długi będą narastać, sami zostaniemy zmuszeni do zaciągnięcia kredytu, by móc dalej działać.
Niewykluczone, że skończy się to zamknięciem niektórych linii kolejowych – dodał Szafrański.
PKP InterCity i Przewozy Regionalne zostały wezwane do ograniczenia swoich przewozów o ok. 13 proc. Jako pierwsze, na początku kwietnia, na dywanik zostały wezwane Przewozy Regionalne. Ich zobowiązania z zeszłego roku wynoszą 130 mln zł, bieżące już 106 mln zł. Spółka miała albo spłacić zaległości, albo ograniczyć korzystanie z torów o ok. 20 proc. – Zaproponowaliśmy wstrzymanie kursowania 200 pociągów o najniższej frekwencji. Przedstawiona przez nas lista nie spodobała się zarządcy infrastruktury, który arbitralnie wyznaczył 151 innych połączeń. To naszym zdaniem decyzja bezprawna – mówi Małgorzata Kuczewska-Łaska, wiceprezes Przewozów Regionalnych odpowiedzialna za finanse.
Jak przyznaje Tomasz Moraczewski, prezes samorządowej spółki, wstrzymanie 200 wskazanych połączeń przekładało się na ograniczenie tzw. pracy eksploatacyjnej o ok. 8 proc.