Renault nie wyklucza, że znajdzie klientów na elektryczne auta także w Polsce. – Zaczniemy sprzedaż od flot – przewiduje rzecznika prasowa Rrenault Polska Agata Szczech. Firma zrobiła rozeznanie co do infrastruktury oraz możliwości ładowania samochodów z sieci. W Warszawie jest na razie jeden publiczny punkt ładowania aut. Śląsk przygotowuje w kolejnym roku 150. Jak wykazały prowadzone w Londynie testy elektrycznego Mini, najważniejsza jest jednak możliwość ładowania akumulatorów aut w domu lub pracy. Londyńskie publiczne stacje były słabo wykorzystane.
Ważne jest przygotowanie sieci serwisowej. Mechanicy są szkoleni do obsługi tego typu samochodów. – Muszą uzyskać uprawnienia energetyczne, bo będą mieli do czynienia z instalacjami o napięciu do 400 wolt – mówi odpowiedzialny za program przygotowania sprzedaży elektrycznych Renault Grzegorz Paszta. – Samochody elektryczne i hybrydowe wymagają nawet innych płynów do klimatyzacji – zauważa przedstawiciel Hella Polska Zenon Rudak. Wyjaśnia, że w tego typu autach płyny nie mogą przewodzić prądu.
Szczech przewiduje, że największym zainteresowaniem będą cieszyły się sedan Fluence Z.E. (od zero emission) i Kangoo Z.E. Renault podał, że ceny we Francji wynoszą 21,3 tys. euro za Fluence Z.E. (bez akumulatorów i z rządową dopłatą 5 tys. euro). Leasing akumulatorów będzie kosztować 79 euro z VAT-em. Natomiast za Kangoo Z.E. trzeba zapłacić 16 990 euro, a leasing akumulatorów wyniesie 79 euro miesięcznie, przy 4-letniej umowie i założeniu przebiegu rocznego 15 tys. km.
Ładowanie samochodu trwa od 4 do 6 godzin. Paszta dodaje, że w Polsce ładowanie akumulatora będzie trwało najprawdopodobniej dwie godziny dłużej z powodu niższego napięcia niż we Francji lub Niemczech.