Około 18 mln zł dodatkowych rezerw musiała utworzyć KW gdy okazało się, że na zwałach kopalni Halemba brakuje ok. 50 tys. ton węgla.
Przedstawiciele KW uspokajają, że węgiel nie został skradziony, a niedobór wynika z fałszerstwa statystycznego - ilość wydobywanego węgla została zawyżona. Odpowiedzialną za to osobę ze ścisłego kierownictwa kopalni odsunięto od obowiązków, a o podejrzeniu popełnienia przestępstwa powiadomiono prokuraturę.
O zawyżaniu danych dotyczących wydobycia węgla w Halembie napisała w poniedziałek "Gazeta Wyborcza", nazywając sprawę "gigantycznym skandalem". Rzecznik Kompanii Zbigniew Madej przyznał w rozmowie z PAP, że choć nie doszło do kradzieży czy wyłudzenia, zafałszowana statystyka oznacza dla firmy realne straty.
- Zgodnie z dokumentacją, powinniśmy ten węgiel mieć. Jego brak trzeba było zakwalifikować jako tzw. stratę nadzwyczajną, której wielkość szacujemy na ok. 18 mln zł. Na taką kwotę trzeba było utworzyć rezerwy, a to pogorszyło zarówno wynik ekonomiczno-finansowy tej kopalni, jak i całej Kompanii - wyjaśnił rzecznik.
Madej zaznaczył, że choć sprawa stała się głośna dopiero teraz, kierownictwo spółki wiedziało o niej już w zeszłym roku, dlatego problem nie powoduje korekty wyników (wciąż tylko szacunkowych) Kompanii za cały rok. Firma utrzyma niewielki zysk netto. Kilka tygodni temu jej szefowie prognozowali, że będzie to ok. 2,4 mln zł.