Związkowcy nie godzą się na debiut wartej ok. 12,5 mld zł spółki węglowej, największego w Unii producenta węgla koksowego, bazy do produkcji stali.
We wtorek do godz. 19 trwały rozmowy ostatniej szansy z udziałem wiceminister gospodarki Joanny Strzelec-Łobodzińskiej i wiceministra skarbu Krzysztofa Walenczaka oraz wojewody śląskiego Zygmunta Łukaszczyka (byłego wiceszefa JSW, przez wielu typowanego na kolejnego prezesa firmy).
Doprowadził do nich wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, który powiedział przed świętami na Śląsku, że w sytuacji konfliktu debiut JSW powinno się przesunąć.
Związkowy projekt porozumienia przewiduje m.in. dziesięcioletnie gwarancje zatrudnienia. Zarząd proponuje pięcioletnie, ale ocenił, że jest pole do negocjacji. Częścią porozumienia miałyby być też zapisy dotyczące uprawnień związków w spółce. Ale to zarząd firmy kwestionował. Poprosił o przerwę w obradach do środy, związkowcy się nie zgodzili, ale później na to przystali.
– Był impas, ale ministrowie studzili emocje. W środę wracamy do rozmów, póki jest ich wola, protestu nie będzie – mówił „Rz" po zawieszeniu negocjacji Piotr Szereda, rzecznik jastrzębskich związkowców, którzy w razie fiaska rozmów grożą blokadą wysyłki węgla z pięciu kopalń JSW, w tym nawet rozkręceniem torów.