- Ale patrząc na wolumen obrotów z dnia debiutu (ok. 7,3 mln akcji - red.) wygląda na to, że ten kurs to efekt wyprzedaży akcji przez inwestorów indywidualnych. OFE zaś kolejny raz ćwiczą rząd za pozbawienie ich połowy dochodów - dodaje. Zdaniem naszego rozmówcy cena sprzedaży ustalona na poziomie 136 zł była za wysoka i dawała za małe dyskonto.

Z kolei nasz rozmówca z innej spółki węglowej porównuje JSW do Tauronu. - Minister słabo się starał. A jak się nie pracuje tylko opowiada o prywatyzacji obywatelskiej, to takie są efekty. Poza tym to trudna branża i zły termin, a JSW to nie Bogdanka - tłumaczy. - Tu trzeba było myśleć, nie tylko o PR, zwłaszcza własnym - dodaje.

Z prognoz naszych rozmówców wynika jednak, że kurs JSW pójdzie w górę m.in. po ogłoszeniu dobrych wyników za II kw.

Dziś akcje JSW lekko drożeją, na razie maksymalnie udało im się dobić do 138,2 zł. Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, uważa, że Jastrzębie miało pecha. A jego zdaniem dla resortu skarbu ważniejszy był sukces sprzedaży tych akcji (5,37 mld zł do budżetu) niż sam debiut jako debiut. Markowski podkreśla, że Śląsk musi zrozumieć, że nie wolno oceniać wejścia spółki na giełdę przez pryzmat jednego dnia notowań, zwłaszcza, gdy przypadają one na spadkowy rynek. Były wiceminister podkreśla, że sam ma akcje Jastrzębia i planuje jeszcze dokupić kolejne.