Pierwsza zamierza wejść tam z marką KFC, a druga rozwijać sieci Sphinx i Wook oraz nowy format express obu tych marek. Czym tłumaczyć ten zwrot? – Duże miasta powoli się nasycają, ale pojawiają się nowe rodzaje lokalizacji, np. mniejsze miasta, od 40 do 60 tys. mieszkańców – tłumaczy Henry McGovern z AmRestu. Zdaniem Macieja Mauscha, zajmującego się relacjami inwestorskimi w tej spółce, siła brandu KFC pozwala na ekspansję w mniejszych miastach, gdzie otwarcie lokalu tej marki spotyka się zawsze z dużym zainteresowaniem mieszkańców. Spółka nie podaje ile takich lokali otwiera w mniejszych miastach.

Od początku roku AmRest otworzył 41 restauracji, z czego 26 w Polsce. 17 z nich to lokale KFC.

Z kolei Sfinks od początku 2011 r. uruchomił już 6 restauracji Sphinx w takich miejscach, z czego 4 w formacie express, a 2 pełnowymiarowe w Koninie i Siedlcach. Budowa kolejnej – w Lesznie – ruszy w III kwartale. Na zainteresowanie Sfinksa mniejszymi miastami wpływa m.in. przyjęty przez firmę kierunek rozwoju. - Poza budowaniem restauracji pełnowymiarowych, chcemy rozwijać się też w segmencie fast casual dining. Lokale w formacie express bazujące na znanych smakach, ale mające zdecydowanie mniejszą powierzchnię oraz niższe koszty inwestycji i stałe mogą osiągać satysfakcjonującą rentowność także poza aglomeracjami – zaznacza Bogdan Bruczko, wiceprezes Sfinksa. Uruchomienie jednego lokalu typu express jest o 30-40 proc. tańsze niż otworzenie tradycyjnej restauracji, która kosztuje ok. 750 tys. zł.

Eksperci twierdzą jednak, że inwestowanie w mniejszych ośrodkach obarczone jest większym ryzykiem. – Zamieszkuje je mniejsza liczba osób i mają one zdecydowanie niższą siłę nabywczą, więc w momencie kryzysu rezygnują z jedzenia poza domem – argumentuje Kamil Szlaga, analityk z DM KBC Securities.

- Czynniki makroekonomiczne są jednym z wielu analizowanych elementów przy podejmowaniu decyzji dotyczących wyboru lokalizacji pod kolejne restauracje. Elastyczny proces doboru miejsc pod inwestycje inwestycji sprawił, że dotychczas nie musieliśmy weryfikować planów rozwoju na najbliższe miesiące – twierdzi Bruczko.