O 78 hektarów rząd powiększył wczoraj obszar Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Pozwoli to na ulokowanie w ŁSSE trzech nowych inwestycji: zakładu produkcji sprzętu AGD firmy Indesit, rozszerzenia produkcji płytek podłogowych firmy Ceramika Paradyż oraz magazynu dla spółki Opoczno. Łączne nakłady sięgną 170 mln zł. Powstanie przy tym ok. 320 nowych miejsc pracy.
To już kolejna tego typu decyzja: w ubiegłym tygodniu rząd zadecydował o powiększeniu stref wałbrzyskiej, krakowskiej i mieleckiej. Pierwsza urośnie o prawie 390 ha, mielecka o 111 ha, a krakowska o 35 ha. Zyska także państwo: tylko dzięki rozszerzeniu strefy wałbrzyskiej powstanie 11 tys. nowych etatów w samej strefie i 2,2 tys. w jej otoczeniu, a wartość nakładów inwestycyjnych wyniesie 4,6 mld zł. Zyski budżetów państwa i samorządów, jakie przyniosą nowe inwestycje w strefie, szacuje się na prawie 5 mld zł.
Zmiany granic stref są odpowiedzią na wcześniejsze wnioski spółek administrujących strefami, które szukają nowych, atrakcyjnych gruntów pod inwestycje. Tych strefom zaczyna brakować. To coraz poważniejszy problem, zwłaszcza że tempo inwestycji zaczyna słabnąć.
Według Ministerstwa Gospodarki na początku roku łączny obszar wszystkich 14 stref przekraczał 13 tys. ha. Rok wcześniej było to 12,6 tys. ha, z czego zagospodarowano prawie 70 proc. Kłopot w tym, że pozostałe, wolne tereny nie są dla inwestorów atrakcyjne. Według ekspertów firmy doradczej Ernst & Young, tylko jeden na trzech nowych inwestorów wybiera grunt dostępny w strefie. Pozostali chcą wejść do strefy ze swoimi terenami, ale rozpatrzenie takich wniosków trwa miesiącami.
Tymczasem za dwa, trzy lata korzyści z wejścia do strefy mogą być nieodczuwalne. W tak krótkim okresie, jaki pozostanie do zakończenia funkcjonowania stref (2020 r.), trudno będzie wypracować zysk pozwalający wykorzystać zwolnienia podatkowe.