Wbrew przekonaniu, że apteczne sieci rządzą polskim rynkiem leków, należy do nich niespełna jedna czwarta spośród ok. 13,9 tys. działających w naszym kraju placówek. Tak wynika z danych analizującej rynek firmy IMS Health. Natomiast ok. 60 proc. aptek korzysta z różnego rodzaju grupowych działań – oprócz sieci chodzi m.in. o programy lojalnościowe, grupy zakupowe czy franczyzowe.

Najliczniejszy udział w segmencie aptek sieciowych mają te liczące ponad 20 placówek oraz średnie – od 5 do 20. Ale coraz więcej jest też najmniejszych sieci, liczących do pięciu aptek (na koniec 2010 r. było ich ok. 200). Podział na apteki „sieciowe" i „niesieciowe" jest sztuczny, bo większość aptek, zrzeszonych pod wspólnymi szyldami, należy do polskich farmaceutów. O ich uczestnictwie w sieciach czy innego rodzaju grupach decyduje chęć uzyskania lepszych warunków handlowych i wsparcia marketingowego. Przykładowo, aż 49 proc. aptek należy do programów lojalnościowych organizowanych przez hurtownie, z których największe – PGF, Neuca i Farmacol – to polskie spółki giełdowe.

Każdy z krajów europejskich ma inne regulacje dotyczące sieci aptecznych. Na Węgrzech rząd Viktora Orbana wprowadza właśnie przepisy ograniczające konkurencję. Odwrotnie na Słowacji, gdzie nowe prawo, wchodzące w życie od grudnia, umożliwia m.in. budowanie sieci i łańcuchów aptek. Taki otwarty model funkcjonuje też na Litwie. W Szwecji i Norwegii kilka lat temu sprywatyzowano apteki należące do państwa. Brak natomiast prostej korelacji między sporym udziałem sieci w rynku a ceną leków. Najwyższe są w Danii, Szwecji i Niemczech, a najniższe m.in. na Litwie, w Rumunii, Polsce i Bułgarii. W Polsce cena leków to ok. 55 proc. średniej europejskiej, ale pacjenci tego nie odczuwają ze względu na jeden z najniższych poziomów refundacji.

Mitem są również obie przeciwstawne tezy, jakoby najniższe ceny oferowały największe sieci aptek albo placówki indywidualne. Analiza wykonana rok temu przez „Rz" z udziałem innej firmy badającej rynek Pharma Expert pokazała, że przeciętnie najniższe ceny leków występują w tzw. mikrosieciach, złożonych z kilku, najwyżej kilkunastu placówek, głównie na prowincji. Nie są one połączone jedną marką, ale mają wspólnego właściciela. Mają niższe koszty, korzystają też ze wsparcia lokalnych przychodni i lekarzy.