Najpóźniej na początku przyszłego roku polska firma Fakro złoży oficjalną skargę do Komisji Europejskiej na monopolistyczne działania firmy Velux – dowiedziała się „Rz". Zrobi to, ponieważ duński potentat należący do holdingu VRK utrudnia mu rozwój na wielu rynkach, m.in. w Europie Zachodniej.
– Gdyby nie antykonkurencyjne działania Veluksa, nasze obroty mogłyby co roku rosnąć o 30 proc. szybciej niż obecnie, a zatrudnienie w grupie sięgałoby nie trzech, ale sześciu tysięcy – mówi „Rz" Ryszard Florek, właściciel Fakro.
Unikalna firma
Jego firma ma 12 fabryk, m.in. w Rosji i Chinach, oraz kontroluje ok. 15 proc. globalnego rynku okien do poddaszy. Jest jedną z nielicznych spółek w Polsce, której udało się stać przedsiębiorstwem o zasięgu światowym. Udziały duńskiego giganta, właściciela zakładów w 11 krajach, są niemal pięć razy większe.
Argumenty Polaków
Ryszard Florek wylicza, że na rynkach, gdzie Fakro udało się zdobyć znaczące udziały, m.in. w Polsce, Rosji czy na Słowacji, Velux walczy, zaniżając cenę. Natomiast w krajach, gdzie polska firma ma słabszą pozycję, czyli np. we Francji i w Niemczech – dwóch największych rynkach okien do poddaszy – duński gigant stosuje rabaty towarowe skutkujące tym, że inwestorzy rezygnują z zamawiania okiem od Fakro.
Wojna Fakro i Veluksa trwa od kilku lat, a producent okien z Nowego Sącza jest pierwszą spółką, która tak zaciekle walczy o dostęp do rynku z zagranicznym rywalem.