Informacja ogłoszona we wtorek wieczorem była wielkim zaskoczeniem. Pakiet 56,1 proc. akcji Jeronimo Martins należący do rodziny został przeniesiony do zarejestrowanej w Holandii spółki zależnej. Nie zmienia to prawa do wykonywania z nich głosów, jednak wczoraj rozpętała się prawdziwa burza.
Zarówno politycy, jak i media grzmią, że to opuszczanie tonącego okrętu i zwyczajny brak patriotyzmu. Spółka wyjaśniała w komunikacie, że powodem decyzji nie jest ucieczka przed obciążeniami fiskalnymi, ale wynik preferencji w lokowaniu swoich środków w kraju o lepszej kondycji ekonomicznej niż Portugalia.
– Dobrze wiemy, że głównym powodem tej decyzji jest korzystniejszy od portugalskiego system podatkowy tego kraju – skwitował Nicolau Santos, zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Expresso".
Portugalska opozycja już zapowiadziała prace nad nowelizacją prawa podatkowego, które w przyszłości ma uniemożliwić firmom tego typu operacje. W ramach pakietu oszczędnościowego rząd podniósł podatki, także dla firm, co zdaniem analityków jest głównym powodem operacji rodziny dos Santos. W Internecie już ruszyła akcja nawołująca do bojkotu sklepów grupy, jednak inwestorzy zareagowali spokojnie i akcje Jeronimo Martins w ciągu dnia nawet nieznacznie zyskiwały. W Polsce też co najmniej kilka razy nawoływano do bojkotowania Biedronki z powodu nagłaśnianych kilka lat temu naruszeń praw pracowniczych, ale skuteczność akcji nie była zbyt duża.
Podobnie wyglądała sytuacja, gdy IKEA, uważana za jeden z symboli Szwecji, przenosiła centralę za granicę. Także pojawiały się oskarżenia o unikanie podatków i brak patriotyzmu. Dzisiaj IKEA należy do fundacji zarejestrowanych m.in. w Holandii i Liechtensteinie i nie widać, żeby klienci się od niej odwrócili, także na rodzimym rynku. A twórca firmy Ingvar Kamprad od lat 70. mieszka w Szwajcarii.