Jak wskazuje ekspert BCC Jerzy Kwieciński, w rozwiniętych krajach Unii Europejskiej wsparcie na zakładanie nowych firm ma bardziej skoncentrowany charakter niż w Polsce. Dotacje na zakładanie start-upów w obszarze rynku pracy czy integracji społecznej są kierowane do ściśle zdefiniowanych grup, np. do osób długotrwale bezrobotnych, niepełnosprawnych, z grupy 50+ czy też do młodych ludzi poniżej 25. roku życia.

Coraz większą uwagę zwraca się na pomoc dla start-upów technologicznych, które mają duży potencjał wzrostu. Tak jest np. w Irlandii i Finlandii. To firmy, które mają największe szanse na wprowadzanie innowacyjnych produktów czy usług na rynki międzynarodowe, na tworzenie wielu nowych miejsc pracy i na rozwój eksportu. Często jest to wsparcie adresowane do konkretnych branż, np. do sektora ICT, medycznego czy biotechnologicznego lub skierowane na wykorzystanie czystych technologii.

– System dosyć szerokiego wsparcia dotacyjnego dla start-upów spełnił już swe cele w obecnym okresie, a w latach 2014 – 2020 powinniśmy je skoncentrować, stawiając przede wszystkim na wspieranie innowacyjnych start-upów – mówi Kwieciński.

– Zarządzanie dotacjami dla start-upów powinno być też całkowicie przeniesione na poziom regionalny. Powinniśmy wykorzystać to, że skłonność do pójścia na swoje jest szczególnie silna wśród młodych ludzi w Polsce i innych nowych krajach Unii – dodaje ekspert.

Inaczej wygląda sytuacja w USA. – Tam start-upy są na początku finansowane z własnych środków pomysłodawców. Potem trafiają pod opiekę  akceleratorów, czyli specjalnych funduszy i programów, które opiekując się firmą przez kilka miesięcy, przyspieszają jej rozwój – wskazuje Agnieszka Skala-Poźniak, wykładowca przedsiębiorczości na Politechnice Warszawskiej.