Szef Fiata Sergio Marchionne wzywa władze Unii Europejskiej do działań mających wzmocnić przemysł samochodowy w Europie. Prognozy na ten rok są bardzo złe: łączna liczba rejestracji nowych aut osobowych w krajach Unii ma się zmniejszyć o 7 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym. Kurczyć się będzie również produkcja samochodów dostawczych. Część wielkich producentów, jak Fiat czy francuski PSA (Peugeot/Citroen) wpada w coraz poważniejsze tarapaty. - Nie możemy już stać z boku i biernie patrzeć na rozwój wydarzeń – powiedział Marchionnie.
Wczoraj grupa liderów przemysłu samochodowego w Europie rozmawiała z przedstawicielami KE o możliwościach rozwiązania obecnego kryzysu w branży. W Brukseli odbyło się finalne spotkanie Cars21, reaktywowanej dwa lata temu Grupy Wysokiego Szczebla (High Level Group Competitive Automotive Regulatory System for the 21st Century). Ma ona na celu ustalenie polityki i ram regulacyjnych dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Te z kolei powinny przyczynić się do zwiększenia globalnej konkurencyjności i zatrudnienia w europejskim przemyśle motoryzacyjnym. Na spotkaniu przyjęto zalecenia do raportu przygotowanego przez koalicję unijnych komisarzy, ministrów unijnych państw, szefów koncernów samochodowych, dostawców i przedstawicieli związków zawodowych: wymienia on sposoby i środki mające doprowadzić do wzmocnienia branży.
Jednocześnie producenci starają się o unijne wsparcie dla zamykania nierentownych zakładów i redukcji mocy produkcyjnych. Te ostatnie w fabrykach włoskich i francuskich, a także w zakładach należących do General Motors wykorzystywane są w 60-75 procentach. Marchionne chciałby, by najwięksi europejscy producenci wspólnie wzięli na siebie ciężar skutków ograniczenia produkcji, a w konsekwencji ostrych cięć w zatrudnieniu. Szacuje się, ze w tym roku nadprodukcja aut w Europie sięgnie 2 mln sztuk.
Ale na porozumienie producentów w tej kwestii nie ma jednak większych szans. Przeciwni takiemu rozwiązaniu są bowiem trzy niemieckie koncerny: Volkswagen, Daimler oraz BMW, które ze sprzedażą swoich aut nie maja takich problemów jak tracący rynek Fiat. Fabryki niemieckiej trójki pracują niemal na pełnych obrotach dzięki zwiększonym zamówieniom z Chin i USA. Nie mają zatem motywacji, by wspierać konkurentów z Włoch. Branżowy portal Automotive News Europe podkreśla, że nawet niemiecki rząd stara się uniknąć cięć kadrowych w zakładach Opla, które przewiduje właściciel niemieckiego producenta - koncern General Motors.
Tymczasem koncerny będące w najgorszej sytuacji podejmują kolejne działania oszczędnościowe. Fiat ma zamknąć na 8 dni w czerwcu i lipcu swoją centralą w Turynie, dzięki czemu zaoszczędzi blisko 1 mln euro. Pracownicy dostana w tym czasie 80-procentowe wynagrodzenie. Jest to częścią starań Fiata zmierzających do ograniczenia strat w Europie, Azji i krajach Bliskiego Wschodu. W pierwszym kwartale koncern stracił tam 207 mln euro, dwukrotnie więcej niż w tym samym czasie przed rokiem.