Przedstawiciele władz i dyrekcja grupy PSA Peugeot-Citroen prowadzą gorączkowe rozmowy sprawie zakładu w Aulnay-sous-Bois pod Paryżem zatrudniającego 330 ludzi, przewidzianego do zamknięcia, aby nie dopuścić do tego.
Francja była jednym z pionierów motoryzacji i sektor ten zatrudnia obecnie 10 proc. krajowej siły roboczej. Najwięksi producenci, PSA i Renault skarżą się jednak od dłuższego czasu na zbyt duże koszty produkcji, co osłabia ich konkurencyjność.
- Dyrekcja grupy powiedziała wyraźnie i być może po raz pierwszy, ze nie ma rozwiązania dla francuskich fabryk, zwłaszcza w Aulnay – stwierdził mer tego miasteczka, Gerard Segura z prezydenckiej Partii Socjalistycznej. – Mamy poważne obawy, że grupa ogłosi o możliwym zamknięciu jej, kiedy opublikuje bilans pod koniec lipca – dodał i uprzedził, że to może doprowadzić do utraty 10 tys. miejsc pracy przy produkcji pojazdów i części zamiennych.
Największa grupa samochodowa we Francji, Peugeot ustępuje w Europie Volkswagenowi, a według analityków powinna odchudzić się albo zamknąć niewykorzystane w pełni zakłady we Francji w związku z problemami gospodarki i malejącą sprzedażą w takich krajach jak Włochy czy Hiszpania.
To delikatna kwestia dla F.Hollande, który uważa się za zwolennika wzrostu, a nie oszczędności jako drogi wyjścia Europy z kryzysu gospodarczego. Przed szczytem Unii 28-29 czerwca zaproponował pakt na rzecz wzrostu o wartości 120 mld euro zawierający propozycje opodatkowania transakcji finansowych oraz inwestycje dla pobudzenia rynku pracy, zwłaszcza wśród młodych ludzi.