Restauracje położone w pobliżu stref kibica i stadionów odnotowują rekordowe poziomy sprzedaży.
– Zdarza się, że w ciągu jednego wieczoru obsługujemy więcej gości niż w przeciętnym tygodniu – mówi Maciej Mausch, odpowiadający za relacje inwestorskie w firmie AmRest. Prowadzi ona m.in. lokale KFC i Pizza Hut.
Z wpływu mistrzostw na biznes zadowolony jest też Sfinks. – W ciągu ostatnich dwóch tygodni większy ruch odnotowaliśmy przede wszystkim w restauracjach zlokalizowanych w miastach, gdzie organizowane są rozgrywki – mówi Dorota Cacek, wiceprezes Sfinksa.
Pojawiły się opinie, że Euro 2012 spowodowało spadek ruchu w centrach handlowych. Czy nie ucierpią na tym tamtejsze restauracje? – Mimo że wiele osób bierze udział w kibicowaniu, to normalne życie toczy się dalej. Centra też nie pozostają bezczynne, bo w wielu z nich ruszyły już letnie wyprzedaże – mówi Dorota Cacek.
Jan Kościuszko, szef Polskiego Jadła (jest obecne w krakowskich strefach kibica), twierdzi, że biznes radzi sobie lepiej, niż się spodziewano. – W ogóle nie widać spadku zainteresowania meczami po odpadnięciu Polski z gry. Obroty są bardzo wysokie. Sprzedają się potężne ilości piwa – mówi.