Największy przewoźnik na tym kontynencie – brazylijsko-chilijski LATAM – powstał z połączenia brazylijskiego TAM i chilijskiego Lan.
Z przewiezionymi w 2011 r. 59,3 mln pasażerów nowa linia plasuje się dzisiaj na 10. miejscu w rankingu największych na świecie. Ale potęga LATAM polega na silnym przebiciu finansowym. Łączna wartość TAM i Lan to 3,6 mld dol. – dwa razy tyle co Ryanair, o połowę więcej niż największa na świecie Delta i 15 proc. więcej niż chińska Air China.
Na razie obydwaj przewoźnicy nie przemalują swoich samolotów, po negocjacjach i pokonywaniu biurokratycznych barier, które trwało dwa lata, skupią się na lataniu i wypracowywaniu zysków. Wspólne operacje i dostosowanie siatki połączeń oraz struktury kosztów mają zająć linii dwa lata, ale już w pierwszym roku (czyli w 2013) spodziewane są korzyści warte 700 mln dol. rocznie.
Konsolidacja trwa także w Europie, gdzie coraz silniejszymi graczami są linie z Bliskiego Wschodu. – Łączenie się linii europejskich jest jedynym wyjściem w sytuacji wielkiej konkurencji przewoźników ze Wschodu – uważa Keith Williams, dyrektor generalny British Airways. I nie jestem zdziwiony, że dzisiaj linie z Bliskiego Wschodu szukają okazji do zainwestowania, tak aby w zamian mieć możliwość wypełnienia samolotów, których dostawy się zbliżają – uważa szef Britisha.
Żaden z bliskowschodnich przewoźników nie wyraził zainteresowania polskim LOT. Etihad z Abu Zabi zainwestował już w Aer Lingus (3 proc. akcji), w Air Berlin podniósł udziały z 3 do 29 proc. Współpracą z arabskimi liniami jest żywotnie zainteresowany także prezes Air France/KLM Jean Cyril Spinetta, który chciałby nawiązać z Etihadem bądź Qatar Airways współpracę handlową.