Tak źle jeszcze nie było. W sierpniu sprzedaż nowych samochodów osobowych poszybowała w dół o przeszło 13 proc. w porównaniu z lipcem. Spadła także wobec sierpnia 2011 roku – o prawie 8 proc.
Kiepskiej sytuacji nie poprawia już fakt, że łączna liczba rejestrowanych aut liczona od początku roku jest wciąż – choć już niewiele – większa od ubiegłorocznej. Dynamika tego wzrostu z miesiąca na miesiąc słabnie i wkrótce trend powinien się odwrócić. – Już nie chodzi o to, czy i kiedy to nastąpi, tylko jak głęboki spadek zobaczymy na koniec tego roku – twierdzi Instytut Samar.
W sierpniu dwie trzecie z pierwszej piętnastki najsilniejszych na polskim rynku importerów zmniejszyło sprzedaż, a u większości spadek wyrażał się wynikiem dwucyfrowym. Przy czym w dół sunęły przede wszystkim marki tańsze. – Nie spodziewajmy się poprawy, nawet w roku przyszłym – twierdzi Roman Kantorski, prezes Polskiej Izby Motoryzacji. Jego zdaniem klienci indywidualni wystraszeni są kryzysem, a słabnącego rynku już nie podtrzymują zakupy firm. Dramatycznie pogarsza się kondycja serwisów: – Samochodów już się nie naprawia, tylko łata. Klientów tracą autoryzowani dilerzy i niezależne warsztaty – twierdzi Kantorski.
Przez markowe salony przetacza się fala zwolnień. – Mieliśmy informacje o dużej liczbie zwolnień przed wakacjami. Z początkiem września jest ich jeszcze więcej – twierdzi Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów. Dilerzy mają dodatkowy problem: tnąc etaty, zaczynają schodzić poniżej standardów wymaganych przez importerów.
Jeszcze gorzej niż sprzedaż wyglądają wyniki produkcji w polskich fabrykach aut. Z informacji uzyskanych przez „Rz" wynika, że w ciągu ośmiu miesięcy z zakładów Fiata, Opla i Volkswagena wyjechało łącznie 447,6 tys. samochodów, tj. o 123 tys., czyli przeszło jedną piątą mniej niż w tym czasie przed rokiem. Choć fabryki dopiero zakończyły wakacyjne przestoje, jesienią mogą wprowadzić kolejne dni wolne.