Na 9 października zaplanowano posiedzenie Komisji Petycji, która ma rozpatrzeć skargi pochodzące z: Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Bułgarii i Rumunii. Skarżącymi z Polski są Teresa Wojda (w imieniu Obywatelskiego Ruchu Oporu) i w osobnym wniosku Piotr Urbanowicz, którzy wskazują na zagrożenie płynące z planu eksploatacji łupków.
Według nich projekt stwarza poważne zagrożenie, doprowadzi do skażenia wód gruntowych oraz będzie się cechował większą emisją CO2 niż proces spalania węgla. Podobny charakter mają wnioski złożone przez autorów petycji z innych krajów. Autorzy domagają się zakazu wydobywania gazu z łupków.
Komisja Petycji postanowiła wysłuchać wnoszących petycje jednego dnia i dodatkowo – co nie jest typową praktyką – zorganizować przy okazji seminarium nt. środowiskowych aspektów wydobycia gazu z łupków. Formalnie nie jest to komisja zajmująca się taką tematyką, a swoje raporty na temat łupków w ostatnich dniach przyjęły komisje: Przemysłu i Energii oraz Środowiska.
Organizatorzy kolejnego seminarium jako głównych mówców zaprosili specjalistów z niemieckiej firmy doradczej Ludwig-Bolkow-Systemtechnik, która w ubiegłym roku przygotowała bardzo negatywną ocenę projektów łupkowych. – Udało nam się dopisać ekspertów bardziej przychylnych: Michaela Stephensona z British Geological Service i Piotra Otawskiego z Ministerstwa Środowiska – powiedział „Rz" Konrad Szymański. Z takim wnioskiem wystąpili Polacy z grupy konserwatywnej EKR (PiS) oraz chadeckiej EPL (PO i PSL).
Jak zauważył Szymański, niemiecka firma nie może być obiektywna, bo zajmuje się opracowywaniem strategii dla biznesu energii odnawialnej, dla której gaz z łupków jest poważną konkurencją. Dodatkowo firma ta jest częściowo finansowana przez land Nadrenii-Westfalii, który wprowadził moratorium na łupki.