Branża reklamy zewnętrznej długo czekała na to wydarzenie. Zakłady Transportu Miejskiego w Warszawie otworzyły w poniedziałek oferty na budowę i obsługę wiat przystankowych. Jak się dowiedzieliśmy, wpłynęły ostatecznie tylko dwie oferty. Złożyły je konsorcjum giełdowego CAM Media oraz AMS (grupa Agory) ze Stroerem. Walka rozgrywa się o warty 100 mln zł rocznie warszawski rynek reklamy outdoorowej. Kampanie, które można dziś realizować na wiatach przystankowych nie dają tylu pieniędzy, ale uczestnicy przetargu uważają, że to należą one do segmentu, który przejmie z czasem wszystkie wydatki reklamodawców na reklamę uliczną. Chodzi o segment tzw. city lightów, czyli podświetlanych tablic.
- Uważamy, że nasza oferta jest dla miasta bardzo dobrym wyjściem. Docelowo chcemy podzielić się z ZTM oddając 44 proc. przychodów uzyskiwanych dzięki wiatom – mówi Paweł Orłowski, wiceprezes CAM Mediów. Precyzuje, że taką część przychodów miasto otrzymywać miałoby od konsorcjum po tym, jak poniesie ono inwestycje i koszty związane z budową utrzymaniem i kosztem finansowania sieci wiat na kwotę 212 mln zł i zacznie wypracowywać pierwsze zyski.
Z kolei – jak potwierdza Marek Kuzaka, prezes AMS - oferta AMS/Stroera zakłada podział przychodów z ZTM od przysłowiowego pierwszego grosza przychodów, ale suma, jaka wpłynął miałaby do miejskiej kasy stanowić ma 0,1 proc. przychodów konsorcjum uzyskiwanych dzięki wiatom.
AMS ma tę przewagę, że spółka z grupy – Adpol - od lat jest „opiekunem" warszawskich wiat.
CAM Media liczą na przychody z warszawskich wiat oraz na zyski. Skali tych ostatnich Orłowski nie zdradza. – Nasza oferta jest bezpieczna. Staraliśmy się wyciągnąć wnioski z kłopotów branży budowlanej. Poziomu założonych zysków nie mogę zdradzić, ale a pewno na tym nie stracimy - mówi Orłowski.