Williamowi Careyowi wczesna młodość upłynęła na polach golfowych. Trafił nawet do grona 25 najlepszych golfistów amatorów w Stanach Zjednoczonych. Nie miał jednak szans zostać drugim Tigerem Woodsem, więc pod koniec lat 80. porzucił golfa na rzecz zarabiania pieniędzy. Żyłę złota dostrzegł na budzącym się wtedy wolnym rynku w Polsce.
Duże ambicje i chęć bycia najlepszym dały znać o sobie także dwie dekady później. W 2008 r. dzięki przejęciu trzech spółek w Rosji założona przez Careya firma CEDC została największym producentem wódek na świecie. Wcześniej byłemu gowlfiście udało się kupić m.in. za ok. 1 mld zł Polmos Białystok z legendarną żubrówką. Dzięki temu został liderem w Polsce.
Ciemna strona sukcesu
– William Carey zagrał va banque i będąc człowiekiem z zewnątrz, dokonał tego, czego nie udało się zrobić Rosjanom. Skonsolidował tamtejszy rynek wódki – mówi Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy.
Sukces miał jednak bardzo wysoką cenę. W ubiegłym roku Carey musiał pożegnać się z CEDC, a kilka dni temu stworzona przez niego firma zwróciła się do amerykańskiego sądu, aby objął ją ochroną przed wierzycielami.
Jeżeli sąd zgodzi się na plan naprawczy zaproponowany przez spółkę, niepodzielną władzę będzie miał w niej rosyjski miliarder Roustam Tariko. Dziś ma 19,5 proc. akcji CEDC, ale za pomoc w spłacie długu firmy jego udziały mają wzrosnąć do 100 proc.