Dokument 20 czerwca trafi do Komisji Europejskiej. – Plan musi być realny, a my musimy być przygotowani do radzenia sobie w najbardziej niekorzystnych sytuacjach – ocenia Mikosz.
Obecnie LOT planuje „nieduży" zysk na koniec przyszłego roku. – To niestety nie oznacza, że nie potrzebujemy nowej gotówki – mówi prezes. Jak ujawnił wiceminister skarbu Rafał Baniak, ma to być 400 mln złotych, na przyznanie których musi wydać zgodę Komisja Europejska.
Dalsza pomoc niezbędna
– Ten zastrzyk finansowy LOT musi otrzymać w tym roku, bo problemem pozostaje cash-flow. Badaliśmy prognozy wyników chyba z 15 razy. Niestety obciąża nas koszt podwójnych leasingów samolotów (stare Boeingi 767, Dreamlinery i wypożyczone na czas ich uziemienia Boeing 777 oraz Airbus 330). Cieszy naprawdę niższe spalanie przez dreamlinery – dodaje Sebastian Mikosz. Koszty paliwa to przy dzisiejszych cenach ropy ok. 35–40 proc. wszystkich wydatków linii lotniczych.
Na 11 czerwca zostało zwołane walne zgromadzenie akcjonariuszy LOT w sprawie dalszego istnienia spółki. – WZA zwołuje zarząd zgodnie z kodeksem spółek handlowych w sytuacji, kiedy doszło do utraty kapitałów zapasowych i kapitałów własnych powyżej 25 proc. rok do roku. Musiałem więc zwołać WZA i postawić podstawowe pytanie: czy właściciele chcą, żeby LOT dalej istniał, i czy zamierzają dalej pomagać spółce. A co do tego nie mamy w tej chwili żadnych wątpliwości – wyjaśnia prezes LOT.
Akcjonariuszami LOT są Skarb Państwa (67,97 proc.), TF Silesia (25 proc.) i pracownicy (6,93 proc.).