Chodzi o rozporządzenie z 2010 roku podpisane przez Donalda Tuska. Inwestorzy od prawie trzech lat apelowali m.in. o zmianę jednego jego podpunktu. Urzędnicy mogli zrobić to jednego dnia, potrzebowali jednak aż trzech lat.
Czy to reakcja na publikacje „Rz" na temat fatalnej polityki rządu Donalda Tuska i odpowiedzialnego za łupki ministra Piotra Woźniaka? 5 czerwca „Rz" po raz pierwszy napisała o tym w tekście „Apel europosła Sonika w trosce o polskie łupki".
We wtorek Rada Ministrów przyjęła na wniosek ministra środowiska Marcina Korolca nowelizację rozporządzenia w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Po zakończonym posiedzeniu rządu premier Donald Tusk na specjalnie zwołanej konferencji prasowej wyjaśnił, że podwyższenie głębokości otworów wiertniczych z jednego do pięciu tysięcy metrów było jednym z postulatów inwestorów, którzy poszukują gazu z łupków w naszym kraju. – Chodzi przede wszystkim o zaoszczędzenie czasu, na ile jest to możliwe, zaoszczędzenie tej mitręgi urzędniczej, która związana jest często z uzyskaniem zezwoleń w związku z decyzjami o oddziaływaniu na środowisko – wyjaśnił premier.
W komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu czytamy, że firmy, które planują odwierty, nie będą już musiały uzyskiwać decyzji o Ocenie Oddziaływania na Środowisko (OOŚ). Przed nowelizacją inwestycja mogła być zatrzymana w związku z tym wymogiem na kilka miesięcy lub nawet rok.
W znowelizowanym rozporządzeniu jedynym warunkiem dla prowadzącego poszukiwania inwestora jest to, by otwór wykonany został poza obszarami wrażliwymi, takimi jak strefy ochronne ujęć wody, obszary ochronne zbiorników wód śródlądowych oraz obszary objęte różnymi formami ochrony przyrody. – To dobre rozwiązania – potwierdza w rozmowie z „Rz" przedstawiciel branży łupkowej w Polsce.